"Profesor Kuzniecow i jego roboty" - sztuka teatralna
dodano 25.12.2009
Ani to komedia, ani to tragedia... Ot, sylwestrowa opowieść o człowieku, który bardziej kocha roboty niż ludzi...
BIEŁŁA (z przejęciem):
Huh, ale tu piździ pod tym Nowosybirskiem!
MATWIEJ:
Ma piździć. Specjalnie zamieszkałem na Syberii, żeby mróz wypiździł takich ludzi jak pani, zanim dotrą oni na teren mojej posesji. To jest, ma się rozumieć, pewna forma selekcji naturalnej lub darwinizmu społecznego.
BIEŁŁA:
To trochę okrutne, nie sądzi pan?
MATWIEJ (bezlitośnie):
Nie, nie sądzę. Nikt ich tu nie zapraszał, więc może mi pani wierzyć, że mam czyste sumienie.
BIEŁŁA (chichocze, nawiązując do aforyzmu Stanisława Jerzego Leca):
No tak, sumienie ma pan czyste - nieużywane!
MATWIEJ:
Używane czy nie… Moje roboty mrozu się nie boją. Nie da się ich tak łatwo wypiździć jak ludzi. (Ostro, do androidów) Awksientij, pomóż pani się rozebrać! Nastia, przynieś pani ciapy! A ty, Ałła, zrób pani coś do picia! (Sam do siebie) Kurde pazur, myślałem, że na krańcu świata będę miał św. Spokój, ale nawet tutaj juchy potrafią mnie męczyć. To jest strasznie… ludzkie…
Awksientij pomaga dziennikarce zdjąć płaszcz, a potem wiesza go na najbliższym wieszaku. Biełła zdejmuje zimowe buty i kładzie je w kącie, po czym zakłada przyniesione przez Nastię ciapy. W tym samym czasie Ałła biegnie do kuchni, aby zaparzyć przybyłej herbatę, zaś Wielki Arni stoi w biernym skupieniu jak ochroniarz.
SCENA TRZECIA
Czas akcji: 2054-12-18
Miejsce akcji: Rosja - Syberia - okolice Nowosybirska - willa Kuzniecowa - salon
Osoby: prof. Matwiej Akimowicz Kuzniecow, red. Biełła Łogwinowna Morozowa
Roboty: Nastia, Ałła, Awksientij
Kuzniecow i Morozowa siedzą na dwóch wygodnych, aczkolwiek futurystycznych fotelach w pokoju gościnnym i - przegryzając jakieś ciasteczka - rozmawiają przy włączonym dyktafonie. Nastia, Ałła i Awksientij siedzą na kanapie, przysłuchując się w milczeniu dialogowi.
MATWIEJ (z braku laku decyduje się na uprzejmość):
Lubi pani roboty, Biełło Łogwinowno?
BIEŁŁA (niezdecydowanie):
Czy ja wiem? Roboty to nie ludzie…
MATWIEJ:
A ja bardzo lubię roboty i postaram się, żeby pani też je polubiła. Lubię je za to, że nie są ludźmi. Lubię przebywać w ich towarzystwie, lubię je konstruować, lubię widzieć, jak owoce mojej wielomiesięcznej pracy zaczynają mówić i się poruszać. To trochę podobne do płodzenia potomstwa, rozumie pani? Ja mam syndrom mitycznego Pigmaliona, jednak absolutnie nie zamierzam z nim walczyć… Lubię uczyć roboty standardowych, codziennych czynności, lubię je malować i fotografować. Wszystkie androidy tworzę według własnego, oryginalnego projektu. Tylko dwa roboty w moim domu pochodzą z odzysku, resztę stworzyłem samodzielnie, w takim specjalnym warsztacie na strychu.
"Profesor Kuzniecow i jego roboty" - sztuka teatralna - zobacz źródło
wróc do artykułów