Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Życie na śmietniku
dodano 25.03.2009
część druga opowiadania
Poszedł w końcu, jednak.
I codziennie rano, przyrównując siebie do maratończyka, w marzeniach, niby na magicznym koniu, przemierzał Bieżanowską, mijając Pierogarnię, Okulary-matrix, hostel "Skaułt"“, "Ubrania z przeszłości", i Centrum Bonsai na Ogórkowej, trzy sklepy z komputerami i dwa z tanią odzieżą, zostawiając z boku ulicę Przecinek, Zamłynie, Marzanny, i Przełazek. Gdzieś koło ulicy Potrzask mógł powiedzieć że jest prawie na miejscu.
[Tak naprawdę pracował niedaleko Rybitw, zaraz koło targowiska, ale lubił myśleć że miejsce jego pracy mieści się przy Bieżanowskiej, ponieważ ta ulica wydawała mu się w jakiś sposób magiczna, bardzo “Krakowska” i stara]
Życie na śmietniku.
Z pracy nie był zadowolony, okazało się że pieniądze są marne, -prawie żadne-, a na dodatek wypłacane prawie miesiąc po przepracowaniu miesiąca. Ale znalazł dobre strony swojej pracy, -otóż mógł się dzięki niej poprawić swój jadłospis, i to za darmo. Na śmietniku tam gdzie pracował znajdował zwykle zawinięty w papier chleb, i dzięki temu miał co jeść. Choć musiał się starać, bo pracownicy z sąsiednich rewirów nie respektowali jego terytorium i szukali czego się tylko dało i jak często się tylko dało, chodzili, oglądali, rozmawiali, zaglądali. Sama praca nie była łatwa, osiem godzin w ruchu, po których trudno było coś jeszcze dorobić. Ale uważał że dobrze zrobił, po prostu wykonał pierwszy ruch, a teraz wiedział że musi iść dalej i szukać czegoś lepszego dla siebie.
Znał także pierwsze pytania. To znaczy widział jak brzmią pierwszą pytania które ma zadać, obok sakramentalnego ile złotych za godzinę, następne pytanie brzmiało: kiedy płacą.
Niemniej jednak zdarzały się ciekawe i zabawne sytuacje, oprócz tego oczywiście, że miał świadomość że robi coś potrzebnego i użytecznego, dla innych ludzi, i dla siebie. A mówiąc konkretnie że jest użyteczny.
Do takich zabawnych sytuacji było bez wątpienia zaliczyć należy, uznanie go przez pewną panią mieszkającą na “jego osiedlu” za radykalnego ekologa, który grzebie w śmietniku nie dla tego że nie ma co jeść, ale ze względów ideowych, i nie dla tego pracuje tam gdzie pracuje bo nie potrafi znależć nic lepszego, ale dlatego że to lubi, a może dlatego że się kreuje na snoba, i przy okazji chce szokować.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW