Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Życie na śmietniku
dodano 25.03.2009
część druga opowiadania
Siedzieli już przy stole, a dokładniej "przy ławie" i pili herbatę, a Maurycy gadał cały czas, idąc do pokoju, siadając, siedząc już na krześle, zdejmując buty wcześniej, cały czas gadał.
Zrobiło się poważnie, gdy przerwał i zapanowało milczenie.
Ktoś jeszcze zaczął mówić o dwóch wróżkach które przepowiedziały "tsunami" na Bałtyku, ale historia nie kleiła się, i towarzystwo powoli wyszło.
Został sam i postanowił przyjrzeć się swojej przeszłości. Bał się swojej przeszłości i jeśli już to zakradał się do niej jak kot polujący na mysz, i zaglądał. Na początku obawiając się i długo tkwiąc w stanie oporu, jakiegoś dziwnego zatrzymania, jakby otępienia, by potem nagłymi szybkimi i stanowczymi ruchami otworzyć zeszyt ze sporządzonymi przez siebie notatkami
Zdobył się na odwagę i zajrzał do swojego nieśmiertelnego zeszyciku. Zaczął powoli czytać:
Kwiecień-maj 2008
W SĄSIEDNIM POKOJU
A właściwie należało by napisać w sąsiednich pokojach. Bo pokojów oprócz mojego było jeszcze trzy.
U mnie niestety całymi tygodniami nic się nie działo, ale za to dzięki pustce jaką odczuwałem moja percepcja wyostrzyła się do tego stopnia że mogłem doskonale słyszeć co się dzieje w pokojach obok.
[co może było i trochę nieładne z mojej strony] Jak i widzieć ich lokatorów przechodzących małym korytarzem gdy mijaliśmy się kiedy na przykład szedłem do wspólnej kuchni lub łazienki, a oni wychodzili do pracy albo z niej wracali.
Trzech młodych ludzi, z których jeden pracował przy budowie drogi, drugi studiował i pracował zarazem, a trzeci studiował prawo na uniwersytecie.
Nieszczęśliwie zakochany.
Nieszczęśliwie zakochany mieszkał w sąsiednim pokoju, za ścianą. Na imię miał Tadeusz. Nieraz w nocy słychać było płacz, a raczej łkanie wydobywające się z jego pokoju. Kiedyś, ale tylko raz słychać było płacz dziewczyny, którą usiłował uspokoić, a dokładniej prosił ją aby przestała płakać.
Potem już dziewczyna nie przychodziła, a przynajmniej nie było słychać jej płaczu, ani innych głosów kobiecych zza ściany. Za to mieszkaniec pokoju zrobił się bardziej ponury i smutny, a czasami nawet niegrzeczny, i rzadziej z niego wychodził , a prawdę mówiąc prawie wcale. Jakby go nie było, wracał do domu póżną nocą, a zapytany gdzie był odpowiadał że z koleżanką w pabie
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW