Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Oblężenie u wrót węża, czyli o sytuacji rdzennych mieszkańców Andamanów
dodano 04.01.2008
Los pojedynczego organizmu zawsze pozostaje losem ogółu. Tam gdzie dziś obraca się w niwecz prawa pojedynczej istoty jutro płonąć będą prawa milionów.
Czarne chmury gromadzące się nad losem Jarawów nie rozproszyły się wraz z odejściem łoskoczącej fali. To co ominęło Jarawów w postaci spustoszeń w zetknięciu z tsunami miało niebawem dopiero się dokonać na glebie rzeczywistości jaka wykształciła się na Andamanach po przejściu kataklizmu. Jak twierdzi Justin Huggler na łamach „The Independent” w art. „Turyści gorsi niż tsunami” – od czasu pamiętnych wydarzeń z końca 2004 roku gospodarka Andamanów wciąż dźwiga się z parteru do jakiego została sprowadzona a wielu ludzi wciąż musi myśleć o poszukiwaniu własnego lokum. W wynajdowaniu antidotum wobec patowej sytuacji architekci społecznego porządku zdają się sięgać po tradycyjne walory Wysp Andamańskich, czyli uroki plaży i klimatu. Projektowi patronuje sam rząd indyjski twierdząc, iż wyspy potrzebują dodatkowych wpływów z turystyki. Według J. Hugglers rząd indyjski miał zaoferować swoim urzędnikom darmowe bilety lotnicze gdyby ci zdecydowali się spędzić urlop na Andamanach.
Z nowej rzeczywistości zdaje się wyłaniać nowy wizerunek Andamanów jako lokalnej atrakcji turystycznej. Projekt ten usilnie forsowany zatacza coraz większe kręgi. Andamany trafiają do coraz większej rzeszy katalogów turystycznych zaś na samych Andamanach powstają kolejne kurorty turystyczne, niektóre z nich w bliskim sąsiedztwie Jarawa. To co dziś jawi się jako szansa dla jednych rodzi coraz poważniejsze zagrożenie dla drugich. Zależność ta niczym ostrzeżenie przyszłości konstytuuje się w epidemi z 2006 roku. Data ta czasowo zbiega się z rozpłomienieniem kampanii pro turystycznej.
POWIEW PRZYSZŁOŚCI
Rząd Indii jak i administracja archipelagu naciskane przez organizacje pozarządowe wciąż starają się wykonywać gesty mające zaświadczać o żywym zainteresowaniu losem Jarawów. Położenie tego ludu dziś, u progu 2008 roku wyraźnie jednak wskazuje, iż w sprawie Jarawów uczyniono w zasadzie niewiele.
Przez dziesiątki lat kolejne administracje i rządy całkowicie bagatelizowały problem rdzennej ludności, odmawiają autochtonom praw do decydowania o losie własnym oraz zamieszkiwanego przezeń terytorium. Realizując program udostępniania nowych ziem pod osadnictwo oraz infrastrukturyzacje regionu pomijano naturalne prawa odwiecznych mieszkańców archipelagu. Rdzennych Andamańczyków traktowano niczym jak dorosłe dzieci, które należy poddać swoistemu katharsis poprzez włączenie w główny nurt społeczeństwa kolonialnego. Procesu tak rozumianej akulturacji doświadczyli Onge, którzy pozbawieni prawideł znanego sobie świata w dużej liczbie dostosowali się do programu narzucanego przez lata. Przez lata podobną drogą próbowano poprowadzić Jarawów. Dopiero w 2003 roku, po wielu latach apeli, nawoływań i żądań administracja wysp uznała prawo Jarawów do decydowania o sobie i prowadzonym trybie życia codziennego. Czas w, którym padła ta ważna deklaracja był okresem szczególnej nadziei dla sprawy suwerenności Jarawów. W roku 2002 Najwyższy Sąd Indii uznał zastrzeżenia odnośnie lokalizacji drogi głównej i nakazał jej zamknięcie. Przełomowe zarządzenie po dziś dzień pozostaje jednak martwe. Pomimo, że minęło już 5 lat od wyroku Sądu Najwyższego, administracja Andamanów wciąż wstrzymuje się z terminem wprowadzenia go w życie.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW



















