Start
Profil
Pino quizy
pino gry
o pino
Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie

Larum

dodano 19.11.2008
Ocena:

Pochowałem mego przyjaciela. Choć uczyniłem to dawno temu, ciało jego wciąż drga mi przed oczyma wyobraźni, z szyją zagnieżdżoną w grubej pętli konopnego sznura przerzuconego przez konar i przywiązanego do pnia.


Wszedłem do budynku od razu natrafiając wzrokiem na recepcję i człowieka stojącego za kontuarem. Przed nim leżała otwarta księga gości, jakby czekająca na mój podpis. Czyżby los nie mógł się już doczekać mej wizyty w tym ponurym domu, mocno zniszczonym, z wieloma zakamarkami, korytarzem bez okien, lecz za to ze ślepymi uliczkami, co kończyły się prostokątami brudnych ścian, pełnymi półmroku i cienia; musiało być ich tu pełno, tych mrocznych, złowieszczych miejsc, co były jakby odrębnymi pokojami dla dziwnych istot, sił, demonów, które właśnie tam przebywają i które zdają się tworzyć całe budynki takie właśnie jak ten; bez nich bowiem rozleciałyby się one na kawałki.

Podszedłem bliżej by dać się zapisać do konkretnego pokoju, otrzymać doń klucz i przekonać się, co czeka mnie dzisiejszej nocy… i jutrzejszego ranka. Przyjrzałem się recepcjoniście… czy był to człowiek? Twarz była bez wątpienia ludzka, zmęczona. Wpatrywał się we mnie bez wyrazu, trochę z pogardą. Jednak niżej… Co mogło mu się stać? Czy taki się właśnie urodził? Szyja jego bowiem nie przypominała żadnej spotykanej u ludzi. Była zbyt krótka, gruba i mięsista. Bardziej przypominała pień drzewa niż smukłą część ciała ludzkiego. Zapewne człowiek ów nie mógł ruszać głową na boki; jeno patrzeć prosto przed siebie.

Zdumiony nie mogłem oderwać od niego wzroku, gdy wpisywał mnie do księgi. W końcu podał mi klucz, ze sztywną głową, jakby jakieś niewidzialne ręce ściskały go od tyłu każąc mu miarkować każdy oddech tak, jak gdyby miał być to ten ostatni w życiu.
Sam wszedłem na piętro z walizką w dłoni. Przede mną rozpostarł się korytarz, gdzie rzędem stały na baczność drzwi do pokoi; wszystkie zamknięte, skrywając zapachy i skrawki życia tych, co tu mieszkali. Cóż mogło dziać się za tymi wszystkimi wejściami przez tyle lat? Czyż mieszkania, świadkowie najbardziej intymnych ludzkich działań, nie chłoną dla siebie jakiejś cząstki życia ludzkiego, by potem nie zacząć samodzielnie żyć? Nie odczuwać, myśleć, nienawidzić? Czy nie jesteśmy pewni, że tak się właśnie dzieje, gdy w wynajętym pokoju patrzymy na małe czerwone plamki na ścianach, na naderwane zasłony, lekką rysę na lustrze, a wreszcie na cienie wiszące tuż nad podłogą i powietrze przesycone czymś więcej niż tylko kurzem i starością? Czy siedząc na skraju łóżka na obcym miejscu, zupełnie bez ruchu, przy zasłoniętych oknach i wpatrując się we ścianę, nie wydaje się nam, że słyszymy ciche jęki, ruchy, postrzępione dźwięki słów? Czy nie myślimy: Ten dom żyje!, gdy pośród mroków nocy patrzymy na świat za oknem, czując lekki dotyk zasłon na policzku i po prostu pozwalając uszom słyszeć to, co właśnie słyszą? A może domy chłoną tylko zło, nagromadzone ludzkie namiętności, przez które przebija nienawiść, by stać się potem czymś w rodzaju goblina, co ciężko przycupnął na skraju urwiska, wbijając jak pazury fundamenty w skałę? Tylko zło, bo czyż ludzie nie wolą przelewać krwi w cudzym domu, który opuszczą zaraz po zbrodni, niźli czynić te potworności we własnym? Czyż ręka, co trzyma nóż, nie zagłębia się w ciało chętniej, gdy nie widzi znajomych miejsc, mebli czy twarzy na ścianach? Czy nie lepiej odebrać sobie życie z dala od rodziny, pośród nieznanej ciemności?

Szedłem więc do mego pokoju, stąpając po starym, sztywnym i nie miękkim już dywanie leżącym w mrocznym korytarzu, czując wzrok dziesiątków ludzi, dawnych lokatorów, co teraz wciskało swe twarze w drewno zamkniętych drzwi, by przyjrzeć się mi – nowej duszy, która zstąpiła do ich królestwa. Idąc powoli czułem ich obecność; tysiące głów, jedna nad drugą, wpatrujące się we mnie z szaleńczym zaciekawieniem, tak jak morderca przypatruje się śmierci swej pierwszej ofiary. Setki lic! Za mną i przede mną. Wystające z drzwi, łypiące oczami jak dogorywające zwierzę z ciężkim oddechem i ozorem wypadłym z pyska; przekrzywiające oczy najdalej jak mogli, gdyż nie było im dane móc ruszyć głową.

Setki twarzy; ilu z nich już umarło, ile leżało teraz na ulicy, w łóżku, na podłodze w ekstatycznej pozie, nie wiedząc co się z nimi dzieje, czując że Coś każe im wrócić do tego starego domu, z dziwnymi rdzawymi plamami na ścianach i patrzeć szalonym wzrokiem jak idę, jak stąpam wprost ku memu przeznaczeniu; patrzeć tak, jak nigdy wcześniej nie patrzyli, właśnie poza wyjątkiem tej pewnej bezimiennej nocy, w momencie gdy księżyc pochłonęły chmury, a oni stali się na tę jedną chwilę kimś innym, bardziej przerażającym, bo chcieli uczynić to, co uczynili; bo zło, co zawsze w nich przebywało, zostało wypuszczone którejś z niezliczonych nocy w tym właśnie zajeździe.

Podszedłem do mych drzwi, oglądając się za siebie. Wciąż tam byli. Ja przekręciłem klucz i wszedłem do środka. Po korytarzu przetoczył się pomruk zadowolenia.
   Larum - zobacz źródło wróc do artykułów
 
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
Aby dodac komentarz należy się zalogować.
 
REKLAMA
 
UŻYTKOWNIK: Martin_P
avatar

O mnie
W serwisie od:
07.06.2007
Dodaj do znajomych

 
INNE OD Martin_P
 
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
 
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW
21.09.2009 10:24:34
02.06.2009 19:31:08
09.06.2009 18:03:13
27.04.2009 18:23:22
 
zobacz więcej
 
Społeczność Witamy w serwisie Pino.pl. Nasz serwis to

nowoczesny portal społecznościowy

w pełni tworzony przez naszych Użytkowników. Dołącz do naszej społeczności. Poznaj świetnych ludzi, kontaktuj się z nimi, baw się rozwiązując quizy, graj w gry, twórz własne blogi, pokazuj swoje zdjęcia i video. Pino.pl to serwis społecznościowy dla wszystkich tych, którzy chcą świetnie się bawić, korzystać z wielu możliwości i poznać coś nowego. Społeczność, rozrywka, fun, ludzie i zabawa. Zarejestruj się i dołącz do nas.
Pino
Reklama
O Pino
Polityka prywatności
Pomoc
Regulamin
Blog
Reklamacje
Kontakt
Polecane strony
Darmowy hosting
Playa.PL - najlepsze gry
Filmiki
Miłość
Prezentacje