Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Pęknięte z żalu serce, cz. 2
dodano 12.07.2010
- Wyjechaliście z Polski ratując się przed terrorem psychiatrycznym. Dla mnie rzecz jasna i zrozumiała, większość bliskich jednak, nawet, jeżeli mają wątpliwości, nie decyduje się na taki krok i niestety, nie widząc innego wyjścia i stojąc bezradnie wobec tak potężnej machiny przemocy, dostosowuje się do orzecznictwa sądowego, stawiającego pieczęć pod decyzją psychiatry o przymusie „leczenia”.
Elżbieta - Jasne! Przy pierwszej okazji uciekliśmy przed tym psychiatrycznym bezprawiem, wykorzystując przepustkę weekendową, jaką z wielką łaską udzielił Krzysztofowi prowadzący psychiatra, dr G., a którą praktycznie wypłakałyśmy z mamą nieustającymi interwencjami osobistymi i telefonicznymi. Nie wyobrażałam sobie, abym mogła pozwolić na powolną śmierć cywilną i biologiczną Krzysia w warunkach, gdzie ma miejsce takie nieludzkie i poniżające traktowanie i karanie! Moja śp. mama, jak już zorientowała się, o co chodzi, szybko nazwała to po imieniu mówiąc: „to nie jest leczenie, to jest zbrodnia w białych rękawiczkach, a podejrzany w procesie karnym jest lepiej traktowany, aniżeli osoba przewieziona do takiego ‘szpitala psychiatrycznego’...”
- Mówisz o śmierci cywilnej i...
Elżbieta - Oczywiście! Stanowczo powtarzam: śmierć cywilna, tak! Ponieważ człowiek nie jest tam już podmiotem prawa, a po prostu - w skutek ubezwłasnowolnienia - staje się tylko przedmiotem, o którego losie decyduje lekarz i kadra szpitala, czy szpitali i ma się to za przyzwoleniem przymusu państwa! A, że to zbrodnia? Tak! Ponieważ czytaliśmy o tych substancjach, które na siłę podawano Krzysiowi i które jeszcze były w planie „leczenia”, łącznie z elektrowstrząsami – taka terapia zabija, nie leczy. I teraz też jeszcze dreszcz przechodzi mi po plecach na samą myśl! Wiem, że nie jestem lekarzem, co mi wystarczająco często uświadamiał ostatnio „leczący” Krzysia dr G., tylko prawnikiem, ale wystarczy wpisać nazwy tych substancji na Google i odpowiedź jest oczywista, a sam Krzyś jest też tego dowodem. Jak zobaczyłam go po tej „terapii” to zamarłam z przerażenia: wychudzony, przestraszony, z paraliżem nóg, nie mogący mówić, bo miał drętwienie języka... To był dla mnie wstrząsający widok...
Krzysztof - ...Ale, jak może wyglądać taka osoba, skoro - oprócz wszystkich tych substancji chemicznych - na śniadanie kromka chleba, czy dwie, z pasztetem, potem coś, co tylko trochę przypominało obiad i kolacja - znowu ten suchy chleb i „naturalna” woda... z kranu! Brak nawet podstawowego wyżywienia!
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW