Start
Profil
Pino quizy
pino gry
o pino
Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie

Siedem dni w Polsce

dodano 01.11.2007
Siedem dni w Polsce

Od ponad 3 lat mieszkam w Irlandii. Przed miesiącem wróciłem do Polski. Co prawda tylko na tydzień, ale zawsze. Poniżej - moja skromna relacja z tych "gorących" siedmiu dni.


Dzień pierwszy, czyli funkcjonariusze bez wąsów i szalony kurs euro

Wyleciałem z Cork liniami Centralwings o 2 w nocy czasu irlandzkiego, przyleciałem do Krakowa o 6 rano czasu polskiego. Na lotnisku spotkałem znajomą Irlandkę z pracy - leciała do Krakowa na parę dni wraz z mamą - i jej przyjaciółką, co by przepuścić trochę euro.

Miałem zamiar kupić, jak zwykle, parę upominków w sklepie na lotnisku (ze szczególnym uwzględnieniem irlandzkiej whiskey), niestety - sklep był już zamknięty. Czyżby uznano, że Polacy (o tej godzinie jest tylko jeden lot - do Krakowa) nie są dobrymi klientami? Nie wiem... Za to otwarty był bar m.in. z piwkiem, z czego cześć naszych rodaków skwapliwie skorzystała. Efektem tego były niekończące się pielgrzymki do toalety - już w trakcie lotu.

Wcześniej - odprawa. Zapomniałem wyjąć kluczy z kieszeni, bramka "zapiszczała"- więc musiałem oprócz kluczy wyjąć też pasek ze spodni i poddać sie pobieżnej kontroli osobistej. I tak dobrze, że mnie w skarpetkach nie puścili, jak to poprzednio ciągle robili w Krakowie.

Sam lot bez większych atrakcji. W samolocie komplet pasażerów i gorąc, każdy wysiadał mokry.

Odprawa paszportowa na lotnisku w Krakowie bardzo mile mnie zaskoczyła: jak być może część z moich czytelników pamięta, podczas poprzednich moich wizyt niemal do szału doprowadzali mnie umundurowani i uzbrojeni wąsaci funkcjonariusze. Teraz zobaczyłem, że chyba idzie nowe. Raz, że nie mieli wąsów, a dwa - że swoje zgniłozielone mundurki zastąpili białymi koszulami z czymś tam na pagonach. I najważniejsze - chociaż jeszcze przy sprawdzaniu paszportu nie używają słów: "proszę" i "dziękuje", ale już przynajmniej - nie patrzą spode łba, jak to bywało poprzednio. A może po prostu tak udało mi sie trafić?
Zobaczymy przy wylocie.

Żeby nie było tak miło: w kantorze na krakowskim lotnisku wymieniłem 50 euro na taksówkę, i takie tam - pierwsze wydatki. Najpierw - odczekałem swoje, bo jak głosiła kartka - trwało "liczenie pieniędzy" (pan liczył, pani sie zachwycała swoim płaszczykiem). Kiedy zrobiła się już za mną spora kolejka, pan zaszczycił mnie spojrzeniem i wymienił mi rzeczone euro po... 3,28 zł za sztukę. Normalny, dzisiejszy kurs w kantorach to ok. 3,75. Żeby było zabawniej, w ogóle nie dostrzegłem tablicy z kursem walut. Była na pewno, tylko pewnie w takim, nie rzucającym sie w oczy, miejscu... Toteż - uważajcie na lotniskowe kantory.
wróc do artykułów
 
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
Aby dodac komentarz należy się zalogować.
 
REKLAMA
 
UŻYTKOWNIK: slotwinski
avatar

O mnie
W serwisie od:
28.04.2007
Dodaj do znajomych

 
INNE OD slotwinski
 
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
10.08.2009 14:23:27
06.12.2006 10:21:35
29.03.2009 22:21:54
zobacz więcej
 
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW
21.09.2009 10:24:34
02.06.2009 19:31:08
09.06.2009 18:03:13
27.04.2009 18:23:22
 
zobacz więcej
 
Społeczność Witamy w serwisie Pino.pl. Nasz serwis to

nowoczesny portal społecznościowy

w pełni tworzony przez naszych Użytkowników. Dołącz do naszej społeczności. Poznaj świetnych ludzi, kontaktuj się z nimi, baw się rozwiązując quizy, graj w gry, twórz własne blogi, pokazuj swoje zdjęcia i video. Pino.pl to serwis społecznościowy dla wszystkich tych, którzy chcą świetnie się bawić, korzystać z wielu możliwości i poznać coś nowego. Społeczność, rozrywka, fun, ludzie i zabawa. Zarejestruj się i dołącz do nas.
Pino
Reklama
O Pino
Polityka prywatności
Pomoc
Regulamin
Blog
Reklamacje
Kontakt
Polecane strony
Darmowy hosting
Playa.PL - najlepsze gry
Filmiki
Miłość
Prezentacje