Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Jak otwierałem fabrykę LG, czyli Great Company Great People
dodano 07.09.2007
Kiedy rozpocząłem swoją „wielką” przygodę z azjatycką kulturą pracy w jednej z koreańskich firm grupy LG budujących swą fabrykę pod Wrocławiem, fabryki jeszcze nie było, ale rosła jak na drożdżach. Kiedy kończyłem pracę, okazało się...
DZIESIĘCIOPROCENTOWY INŻYNIER
Dzięki olbrzymiemu wysiłkowi pod koniec września rusza produkcja telewizorów. U nas jest z tym problem. Bo, po pierwsze telewizor składa się z kilkudziesięciu części, a lodówka z kilkuset. Po drugie poddostawcy części na bazie koreańskich rysunków technicznych wykonują coś, co w ogóle nie da się zastosować. I tu się trudno dziwić. Zdzisiek odpowiedzialny za rysunki sam ledwo co rozpoznaje, co na nich jest.
- To jakieś chore jest – denerwuje się Zdzisiek, który całymi dniami usiłuje zapanować na dokumentacją i zrozumieć, co jest zatwierdzone przez Koreańczyków, a co nie. I co to oznacza....
A wreszcie, po trzecie, ciągle opóźnia się budowa naszej fabryki lodówek. Za to tworzymy mnóstwo prezentacji, na których pokazujemy, jak wkrótce będzie pięknie. Na razie więc wyręczamy w pracy dział Blue Ocean, który i tak nie ma gdzie powiesić swoich tablic. Z tym prezentacjami chodzimy do prezesa. Prezes jak to prezes. U Koreańczyków wzbudza respekt i nie jest nigdy zadowolony. I na dodatek dużo krzyczy. Kiedy idziemy na prezentację, nasz szef zachowuje się jak przerażone zwierzę, które wpadło w śmiertelną pułapkę i wie, że jego koniec będzie bliski. Na jednej z prezentacji, Aleksander po dwóch dniach owocnej dwunastogodzinnej pracy i wykonania kawałka ciężkiej oraz żmudnej roboty, słyszy od niezadowolonego prezesa:
- Jesteś 10% procentowym inżynierem! Kto pracuje w tym dziale? Musisz pokonać swoją słabość! – docenia wysiłek, lata nauki i doświadczenie zawodowe Aleksandra.
Nie mam zbyt dużo okazji do kontaktu z prezesem, ale nie żałuję. Podobno mówi po angielsku, z tym, że ja go nie jestem w stanie zrozumieć. I tak jest z 90 procentami Koreańczyków, z którymi mam do czynienia.
NG ZNACZY NIE
Aby wspomóc nas w pracach z Korei przyjeżdża kolejny Mister S. Dzięki temu nasz zasób słownictwa technicznego wzbogaca się o nowe słowo - NG. To skrót od angielskiego „negative”. Tak mówimy na coś, co jest niedobre. Trzy miesiące później pola odstawcze, gdzie składuje się części nie spełniające naszych wymagań, zajmują prawie pół fabryki. NG, NG, NG.
W telewizorach wybucha pierwszy bunt niezadowolonych z pensji pracowników. I ze źle obliczonych nadgodzin oraz z tzw. azjatyckiej kultury pracy. Pracownicy liniowi demonstracyjnie opuszczają obowiązkowe nadgodziny. Kończy się przyjaźń polsko-koreańska. O ile kiedykolwiek była. Ktoś daje w pysk jednemu Koreańczykowi za to, że zbyt nachalnie szarpał go za rękaw w pracy w niedzielę z rana. Też bym jakiemuś dał. Pojawią się pierwsze próby założenia związków zawodowych. Ale za to można od razu wylecieć – zapowiada prezes.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW