Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
TragiFarsa 5. Odcinek specjalny (cz. 1)
dodano 12.07.2010
Część pierwsza
ŚWIĘTOŻYŹŃ KLEMERMANN (zawstydzona i zirytowana, rumieniąc się):
Towarzyszu Mardoniuszu, ta sprawa jest już od dawna zamknięta, więc nie rozumiem, dlaczego do niej wracacie!
Niektórzy przedstawiciele bezpieki, rozbawieni poruszonym tematem, cicho chichoczą i wymieniają zjadliwe uwagi na temat Świętożyźni oraz pozostałych uczestników libacji. Kiedy zniecierpliwiony Werfelberg kilkakrotnie uderza pięścią w stół, wszyscy błyskawicznie się uspokajają.
WALDEBERT WERFELBERG (zniecierpliwiony, do hałasujących UB-eków):
Ciszej! (Grzecznie, do dwóch osób, które wypowiedziały się na temat Baumfelda) Czy towarzysze Klemermann i Dudek mają jeszcze coś do powiedzenia? Nie? Więc proszę usiąść.
Świętożyźń i Mardoniusz bez słowa spełniają polecenie swojego szefa. Kolejną osobą, która pragnie coś powiedzieć, jest Gliceria Gościwit.
WALDEBERT WERFELBERG (do Glicerii):
Tak, obywatelko Gościwit?
29-latka wstaje z krzesła, po czym wypowiada się w bardzo chaotyczny sposób (jej głos drży, a mowa jest szybka i chwilami niezrozumiała).
GLICERIA GOŚCIWIT (stremowana, onieśmielona):
Ja… chciałabym tylko potwierdzić to, co powiedzieli moi przedmówcy. Że… że zarozumiały, rozpustny, przekonany o własnej doskonałości Baumfeld myślał tylko o sobie i… i… i traktował Urząd Bezpieczeństwa jako narzędzie do realizacji własnych celów. Weźmy na przykład przesłuchania, które prowadził. Czy jemu naprawdę zależało na wydobywaniu… wydobywaniu potrzebnych informacji z przeciwników politycznych? Czy interesowało go to, z czego przepytywał więźniów? A może te wszystkie przesłuchania były dla niego tylko… yyy… dobrą zabawą, formą rozrywki? Poza tym, te jego “spontaniczne akcje”… Zdzisław lubił podejmować przedsięwzięcia bez uprzedniego skonsultowania się z zarządem. Lubił… eeee… lubił pokazywać, że… że dyrektor i jego zastępcy nie są dla niego żadnymi autorytetami.
Kolejne poruszenie wśród słuchaczy. Gliceria Gościwit kłania się grzecznie, mówi “Dziękuję” i z ulgą siada na krześle.
MROCZYSŁAWA KALINOWSKA-WÓJCIK (bez wstawania z krzesła i bez podnoszenia ręki):
Tak, “spontaniczne akcje” obywatela Baumfelda były niezwykle irytujące i - z mojej strony - nigdy nie spotkały się z aprobatą. Ex-funkcjonariusz Łowca Onych posiada wadę, której nienawidzę najbardziej ze wszystkich i której nie potrafię u nikogo zaakceptować: snobizm. W organach bezpieczeństwa Polski Ludowej był praktycznie nikim, ale czuł się i zachowywał jak nie wiadomo kto. Może dla młodego mężczyzny, pochodzącego z zacofanej wsi Świńska Czaszka, posiadanie najniższego stopnia oficerskiego i praca w powiatowym UB były powodem do dumy, jednak - z szerszego punktu widzenia - nie czyniły go one znaczącą personą. Zdzisław Baumfeld nie miał wpływu na najważniejsze decyzje podejmowane w państwie ani nawet w tym jednym, prowincjonalnym Urzędzie Bezpieczeństwa. Jeśli rządził, to tylko swoimi gaciami.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW