Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Dzień z życia nastolatki z PRL-u
dodano 16.05.2008
Czy zastanawialiście się jak w latach 70-tych radziły sobie i jak wyglądał dzień zwykłej nastolatki? Co ją interesowało i jak spędzała dzień. Jeśli nie to polecam moje opowiadanie i czekam na komentarze
W drzwiach domu już wita mnie moja młodsza siostra Marysia i gwałtownie wyrywa mi zakupy. Po zjedzonym śniadaniu wybieram się z Marysią na plac zabaw, a rodzice do pracy. Na podwórku jest czysto, wszystko jest zadbane, ale to tylko dlatego, że mieszkańcy dwóch przeciwnych sobie kamienic dbają o teren,na pewno nie dla własnej satysfakcji lub też z własnej chęci. Taka czystość to efekt działań ze strony milicji. Drzewka są równo posadzone, chodniki sprzątnięte. Choć nikt tak naprawdę nie robił tego z chęci to i tak jest to dobra działalność organizująca ludzi do wspólnej współpracy, bo jest to jedno z nielicznych momentów, gdy nie liczy się gdzie dany mieszkaniec kamienicy pracuje i na jakie zakupy może sobie pozwolić.
Marysia bawi się z dziećmi w piaskownicy a ja staram się czerpać promienie słoneczne z dzisiejszego dnia. Nagle usłyszałam znajomy głos -Anka…Anka! Zauważyłam, że woła mnie moja koleżanka ze szkolnej ławki-Jagoda. Znamy się od dzieciństwa, nasi ojcowie kiedyś razem byli w wojsku, a nasze mamy poznały się w szpitalu. Właśnie w nim narodziła się ich wielka miłość.
Nasi ojcowie zostali postrzeleni i trafili do tego samego szpitala, w którym one pracowały jako pielęgniarki. Mama zawsze podczas kłótni z tatą przypomina mu, że gdyby nie jej opieka,to nie było by go już dawno na tym świecie. Tata za każdym razem po tych słowach przerywa kłótnie i stara się być miły.
Jagoda to moja najlepsza kumpela, rozumiemy się w każdej sytuacji, zawsze znajdujemy dla siebie czas i możemy na siebie liczyć, a co najważniejsze,obie zakochane jesteśmy w Elvisie P. Kiedyś nawet się o niego pokłóciłyśmy, jak Jagody brat Franek dostał jego plakat to oby dwie uważałyśmy, że z plakatu Elvis patrzy się właśnie na nas. Na którą jednak bardziej, co do tego nie mogłyśmy dojść do porozumienia.
Jagoda jak zwykle z uśmiechem na twarzy podbiega do mnie i proponuje babski wypad na ciuszki. Mi ten pomysł oczywiście się bardzo podoba zwłaszcza, że dziś w Pewexie nowa dostawa zagranicznych ubrań. Marysia oczywiście znudzona już zabawą wybiera się z nami, by podsłuchać o czym rozmawiamy i podkablować potem rodzicom z nadzieją na jakąś nagrodę. Idziemy sobie spacerkiem i dyskutujemy na temat naszej Warszawy. Podobno tydzień temu miał się odbyć koncert grupy muzycznej „Crash”, ale niestety nie doszło do niego i artyści przepraszali, że nie przybyli. Spośród wszystkich zainteresowanych występem tylko ich zapomniano o nim zawiadomić. Bardzo rozbawiła mnie ta sytuacja, ale u nas wszystko jest możliwe.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW



















