Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Historie śmietnikowe (4) - Tajemny ogród (część II)
dodano 21.04.2008
Część druga historii śmietnikowych.
Powiedział skąd bierze pieniądze. I dlaczego je
przynosi. Wszyscy wiemy z mądrych książek, że pieniądze szczęścia nie
dają. Spróbujmy jednak realizować marzenia bez pieniędzy. Nie tutaj,
niestety ....
***
Te dwa, wiecznie pijane, zarzygane i kopulujące stworzenia, w
rzadkich chwilach trzeźwości kazały nazywać się ojcem i matką. Patrzył
wtedy na nie i zastanawiał się, po co tak naprawdę są. Jak dotąd nie
znalazł odpowiedzi.
Jak dotąd nikt chyba nie znalazł
odpowiedzi na takie pytanie. Podobno nie ma głupich pytań, są tylko
trudne. Wiesz co? Chyba jednak są też i głupie pytania. Jeśli uważasz
inaczej, przeczytaj jeszcze raz ostatni akapit. Uważnie.
Przeczytałeś / Przeczytałaś ?
Dzięki. Wnioski wyprowadź sam. A teraz wróćmy do mojej historii.
Kiedyś było inaczej.
Kiedyś. Znowu skośne litery ...
Z kiedyś
pamiętał niewiele. Jakieś oderwane szczątki wspomnień o Bardzo Wysokich
Drzewach, Bardzo Dobrych Kolegach, Bardzo Ciekawych Sprawach .... i
bardzo kłujących wieczorach... Tak naprawdę z kiedyś pamiętał tylko
dziadka. Dobrze go pamiętał ; reszta była tylko zamazanym obrazkiem
namalowanym przez maleńkie dziecko. Z kiedyś zniknęła chłopięca
ciekawość świata, został tylko dziadek.
Dziadek ... Duży,
toporny mężczyzna z kwadratową szczęką, rozciągniętą w przyrośniętym na
zawsze uśmiechu. Bez względu na to, czy dziadek się cieszył, płakał,
czytał gazetę czy myślał – zawsze miał na twarzy ten uśmiech. Był stary
jak świat. Albo starszy niż świat. Siedział w zniszczonym fotelu, jadł,
gdy było co jeść, płakał, gdy nie było – i ciągle się uśmiechał.
Uśmiechał się do niego – Będziesz wielkim człowiekiem. – mówił i brał
go na kolana. Był niedzisiejszy : palił śmierdzące papierosy - palił je
tuż przy jego twarzy , nie zastanawiając się, czy dym zaszkodzi dziecku
, czy nie – po prostu palił. I na tych kolanach, w oparach śmierdzącego
( kochanego ) dymu – mówił. Opowiadał i opowiadał. Mówił i mówił.
Opowiadał historie, w których brał udział, historie, w których brali
udział jego koledzy i takie, o których tylko słyszał. I pewnie takie,
które wymyślał na jego użytek. Żył długo, więc wiele słyszał. I wiele
mógł wymyślić, prawda? Ciągle się przy tym śmiał. To było takie
rubaszne, takie niezapomniane ha ha ha, które nawet dzisiaj wracało do
niego jak uderzenie w bęben. Ha ha ha. Ha Ha Ha! HA HA HA HA HA HA HA
!!!!!!!!!!! Śmiał się wtedy razem z dziadkiem ; nie zawsze rozumiał
sens historyjki, ale śmiał się – było dobrze. Było zwyczajnie. Było.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW




















