Ithink.pl  - Dziennikartstwo Obywatelskie
DEMOKRACJA - dynamit w rękach ludu
dodano 23.04.2007
Stany Zjednoczone nazwane przez jednego ze swoich prezydentów „najsprawiedliwszym, najbardziej postępowym, najbardziej honorowym i najbardziej oświeconym narodem świata” od ponad 200 lat zaangażowane są w proces „poszerzania granic demokracji".
W elitarnych kręgach politycznych wizja demokracji budziła zawsze trwogę. „W latach 60. byliśmy świadkami drastycznego wzrostu demokratycznego zaangażowania w Ameryce” – alarmował Samuel Huntington, wyrażając poważne zaniepokojenie faktem, że „nastąpił zauważalny wzrost świadomości wśród ludności czarnej, indiańskiej, meksykańskiej, białych grup etnicznych, studentów oraz kobiet, z których wszyscy jednoczyli się i organizowali w nowych strukturach…”, co – budząc oczywiste zaniepokojenie establishmentu – prowadziło do „umacniania idei równości jako celu w życiu społecznym, gospodarczym i politycznym”. „Istotą demokratycznego zaangażowania lat 60. – jak z przerażeniem podkreślał Huntington – było powszechne zagrożenie dla istniejącego systemu władzy”. Wyjaśniał dalej, że „skuteczne działanie demokratycznego systemu politycznego zazwyczaj wymaga pewnego stopnia zobojętnienia i braku zaangażowania ze strony jakiejś części ludności. W przeszłości w obrębie każdego demokratycznego społeczeństwa istniała mniejsza lub większa część populacji, która nie uczestniczyła aktywnie w polityce. Ten brak zaangażowania jest sam w sobie niedemokratyczny – przyznawał harwardzki politolog – jednak stanowi on jeden z czynników umożliwiających skuteczne funkcjonowanie demokracji”. (14) Na temat tego, czy przypadkiem on sam nie zechciałby dobrowolnie przyłączyć się do owej „zobojętnionej” i „niezaangażowanej” politycznie grupy „marginalnej”, po to by umożliwić demokracji „skuteczniejsze funkcjonowanie”, ten wielki krzewiciel globalnego chrześcijaństwa i wybitny neoliberalny kulturoznawca nie wypowiedział się. Zwróćmy tylko uwagę, że „niedemokratyczne czynniki umożliwiające skuteczne funkcjonowanie demokracji” stanowią ważny atrybut harwardzkiej logiki najwyższych lotów, z którą nie tak łatwo dałoby się przebić na polskiej maturze.
Polityka to jednak poważna nauka – dziedzina tylko dla orłów. Na miano orła z całą pewnością zasłużył Zbigniew Brzeziński, główny twórca Komisji Trójstronnej powołanej w latach 70. na życzenie jego bliskiego przyjaciela Davida Rockefellera, zaniepokojonego wówczas dość poważnie procesami demokratycznymi, postępującymi w zachodnim świecie. Komisja, zrzeszająca najbardziej wpływowe postacie światowego kapitalizmu – czyli tych, „którzy posiadają państwo” – miała za zadanie podjąć – na skalę globalną – kroki, zmierzające do ograniczenia „przesadnej demokracji”, jak ujęto to w oficjalnym oświadczeniu w raporcie „Zarządzanie demokracjami”. Zaangażowani w działaniu neoliberałowie przyznali, że demokracja jest OK., jednakże „jest tylko jednym ze sposobów ustanawiania władzy” – ogłosili w swoim raporcie, dodając, że: „często roszczenia ludzi o wysokich kompetencjach, pozycji społecznej, doświadczeniu i szczególnych talentach mogą przeważyć nad prawem demokracji, stanowiącym metodę powoływania władzy”. (15) Metody autorytarne mają bowiem priorytet wyższy od rządów ludu. O tym, w epoce orwellowskiej, powinno wiedzieć każde dziecko.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ 
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW
















 

 
 



 
 
 

