Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Ci którzy prowadzą stado
dodano 22.10.2009
Ci którzy prowadzą stado nazywani są często Pasterzami Bytu. Ale, czy na to zawsze zasługują?
Z drugiego pokoju dobiegł go głos, “Galartetki”, płynący z telewizora.
Uśmiechnął się, przywołując wspomnienia z czasów młodości, by po chwili jednak zmarszczyć czoło. -Taaak, tchórz “Galaretka”, i “Plastelina”, “Modelina”, "Popelina" i "Nowelina -powiedział do siebie półgłosem, i powtórzył jeszcze raz, -hm...taaak znam ich wszystkich i “Pępowinę” też-
Tu muszę dodać, kierując się głównie do niezorientowanych, bo zapewne są i tacy, wśród czytających te słowa. Otóż służby przynajmniej w niektórych nazwijmy to placówkach, miały zwyczaj nadawania pseudonimów, lub po prostu przezwisk swoim współpracownikom, takich trzecich imion, obok tych “prawdziwych” i drugich operacyjnych, nadawano im jeszcze zazwyczaj śmieszne przezwiska, często celnie charakteryzujące postać współpracownika. Jedni byli miękkiego i słabego charakteru, a takimi się zwykle brzydzili, on i jego koledzy, wysłuchując ich z niesmakiem, a po spotkaniu, długo myli ręce pod kranem w łazience, zupełnie tak jak chirurg po operacji, albo lekarz internista przed zabiegiem
. Inni jak Pępowina, lubili się przyklejać
Gwałtownym jak na swój wiek krokiem, o który nikt by człowieka w jego wieku nie podejrzewał, jakby chcąc odgonić stare wspomnienia związane z “Galaretką”,
wszedł do drugiego pokoju, wyłączył telewizor, i wyszedł z domu energicznym krokiem,
szybko zbiegając po schodach, zamykając jednak wcześniej drzwi na klucz. A wcześniej wyciągając ten klucz z lewej kieszeni marynarki, gdzie zwykle spoczywał, kiedy był nieużywany.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Artysta pisarz przestraszył się, gdy po raz trzeci podszedł do niego ten starszy zadbany mężczyzna, zawsze elegancki i czysto, nienagannie ubrany. Trochę jak świadek jehowy, albo adwentysta.
-Co od niego mogą chcieć służby- pomyślał i serce podeszło mu aż do gardła, ale wymykać się w nieskończoność nie miało sensu, postanowił więc zostać, i sprawdzić w końcu co się będzie działo. Najpierw stary żyd A. a teraz “służbista” Y. Czego on ode mnie chce.
A Ygrek chciał tylko wyrzucić z siebie wszystko to co tkwiło w nim przez całe jego dorosłe życie i oczywiście nie za darmo. W zamian ofiarował mu wiedzę o człowieku, i jego marnościach, a także prawdę o dzisiejszym świecie. Ale czy Arysto jest na nią przygotowany? I czy nie zabije go to, lub czy ewentualne zwichnięcie, albo złamanie da się szybko i łatwo wyleczyć i zagoić. Czy zrośnie się i pozostanie prawie nie zauważalne dla psychiki tego wiecznego buntownika i w gruncie rzeczy dzieciaka?
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW