Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Trochę magii.
dodano 23.12.2006
Dzień dobry przyjacielu, dzień dobry... Chciałbym się z Tobą czymś podzielić. Czymś o wiele bardziej osobistym,
Popularna wśród zblazowanych japich metoda pobudzania adrenaliny, jaką są skoki na bangy wywodzi się z rytuałów inicjacyjnych Indian Ameryki Płd. Młody człowiek musi rzucić się w przepaść na sprężystej linie. I to jest odpowiedź. Stoisz na krawędzi i pytasz „Co teraz?”. Jedyną odpowiedzią jest skok. Nie wiesz co się wydarzy, czy się roztrzaskasz czy nie. Możesz oczywiście stać i zastanawiać się, poddając w ten sposób lękowi. Jeśli skoczysz, czując cały ten strach, nic z niego nie roniąc, nadejdzie chwila, „kiedy pierwszy wróg się cofnie”.
Więzienie rozpada się (a czy kiedykolwiek istniało, poza naszym umysłem?) i znika lęk. Osiągasz wgląd dający pewność i spotykasz kolejnego wroga. W miejsce strachu pojawia się pewność siebie, zdecydowanie a nade wszystko niezwykła, przenikliwa jasność. Masz wrażenie, że swoim umysłem przenikasz wszystkie zasłony.
„Odtąd człowiek zna swoje pragnienia, wie, jak je zaspokoić. Potrafi przewidzieć kolejne etapy nauki i widzi wszystko z przenikliwą jasnością. Doznaje uczucia, że nic nie jest przed nim zakryte”. To wspaniałe uczucie, niektórzy uznają za „oświecenie”. I tak, jak strach nas paraliżuje albo powoduje, że zaczynamy się bezwładnie, panicznie szarpać, ta trudna do osiągnięcia, a więc tym bardziej droga, „jasność” wiąże nas swą „iluzoryczną potęgą”.
Rozwija się coraz bardziej i coraz bardziej oślepia. Jesteś odurzony niczym ktoś, kto się właśnie zakochał- bo też nic łatwiejszego niż zakochać się w tym stanie- „widzieć jasno w zachwyceniu” i utknąć w „samadhi białej ściany”.
Zamiast iść dalej delektujemy się tym, co osiągnęliśmy i w efekcie niczego więcej nie osiągamy. Rzecz jasna nic w tym złego, że ktoś nie ma ambicji by „iść tam, gdzie nikt nie ma odwagi stąpać” (pod warunkiem, że nie usiłuje wciskać innym swych mizernych osiągnięć, jako „najwyższej prawdy”). Jeśli jednak, jak ufam, nie należymy do owych mało ambitnych „duchowych onanistów” musimy wyjrzeć i wyjść poza ową „jasność”, nie odrzucając jej jednak a jedynie nie przywiązując się do niej. I znów, tak samo jak z lękiem-musisz rzucić wyzwanie swej przenikliwości i uważnie iść dalej, by ją przekroczyć. Pamiętając, że „tylko szaleniec jest czegoś absolutnie pewien..” („Przede wszystkim zaś powinien uważać, że jego przenikliwość niewiele różni się od obłędu”- don Juan). Dojść trzeba do miejsca, gdzie przestanie być ona czymś nadzwyczajnym, stanie się „punkcikiem w polu widzenia”. Jasność to poniekąd tylko kolejna sztuczka ze strony „ego”- nie zatrzymał Cię strach, więc może zatrzyma Cię radość. Każde kolejne niezwykłe osiągnięcie, nadnaturalna moc, doświadczenie szczęścia, jest tylko kolejnym doświadczeniem, które należy przekroczyć i pójść dalej. Gdy o tym zapominamy staje się śmiertelną pułapką.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW