Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Muzyczny rok 2007
dodano 22.12.2007
Nie jest źle z muzyką. Ten rok był tego przykładem. Oto podsumowanie tego co dobre i złe w 2007 r. Uprzedzam, będzie subiektywnie.
3. Bright Eyes – Cassadaga
Komanda dowodzona przez Conora Obersta jednego z najlepszych, amerykańskich songwritterów. Świetna płyta z porywającymi utworami. Od romantycznych ballad po zaangażowane piosenki w imię ludzkości. Troszkę patetyczne, ale w świetnej oprawie i dzięki temu Bright Eyes może zyskać nieśmiertelność. Na pewno taki status uzyska piosenka „Four Winds”.
Czarno to widzę:
1. Kanye West – Graduation
Mistrz powrócił. Po jego drugiej płycie redakcja „Przekroju” typowała go na prezydenta USA. Tym razem w swym przekazie Kanye nieco złagodniał, stał się bardziej populistyczny. Nie zaszkodziło to zupełnie jego muzyce. Ciągle szuka, ciągle coś wykręca, aby tylko nie popaść w banał, rutynę i schemat. Kanye West to platforma muzyczna, która łączy w sobie tak odległe światy jak Daft Punk i Chrisa Martina z Coldplay. „Stronger” to piosenka roku!
2. M.I.A. – Kala
Córka terrorysty, która na język swojej ekspresji wybrała rap. Zasłynęła jako popleczniczka działań terrorystycznych (w dużym uproszczeniu), które zawarła na swojej pierwszej płycie. W nagrodę władze USA zakazały jej wjazdu. Druga płyta jest zupełnie inna niż debiut. To dzikość w najczystszej postaci. Otwierający „Bamboo Banga” ustawia słuchacza od razu do pionu. Osobowość z wielkim talentem i niewyparzonym językiem. Jagger w spódnicy XXI w.?
3. Jay-Z – American Gangster
Na poprzedniej płycie obiecywał nadejście królestwa. Skończyło się na średnim albumie. Korzystając z pomysłu Ridleya Scotta na film o tym samym tytule, Jay-Z pisze „swoją” własną historię. Nie należy brać tej płyty w pełni na poważnie, Mistrz Ceremonii puszcza do nas oko. Ten album po prostu potwierdza wielkość Jay`a-Z. Respect!
Alfabetyczne rozczarowania:
Alicia Keys - As I Am – za mało odważnie, zbyt zachowaczo, szkoda.
Arctic Monkeys - Favourite Worst Nightmare – krótko mówiąc: zawód.
Ayo – Joyfull – potencjał w tym dziewczęciu jest dużo większy, niż takie sieroctwo.
Chemical Brothers - We Are The Night – bracia mają zadyszkę, niepotrzebna płyta.
Dave Gahan – Hourglass – Dav`ie Gahanie nie idź tą drogą!
Editors - An End Has A Start – nie przekonali mnie za pierwszym razem, teraz też pudło.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW



















