Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Siedem grzechów premiera
dodano 21.09.2007
Premier Jarosław Kaczyński nie chciał podzielić się władzą z Platformą, a koalicję z Samoobroną i LPR traktował jako zło konieczne. Swoimi działaniami pogłębił podziały w społeczeństwie. Teraz umywa ręce.
Boleśnie przekonał się o tym Paweł Zalewski, który nie chciał podlegać wewnętrznej dyktaturze w partii Kaczyńskiego. Wystarczyła jedna krytyczna uwaga pod adresem Anny Fotygi, bardzo zresztą sensowna i wygłoszona w kulturalny sposób, by jeden z niewielu kompetentnych ludzi PiS został zawieszony przez kierownictwo partii.
A propos Fotygi – łatwo można wyjaśnić nadzwyczajne zaufanie i sympatię, jaką obdarza ją premier Kaczyński. Pani minister jest mu po prostu bardzo uległa i bez przeszkód oddaje się owemu dyktatowi, jaki szef PiS wprowadza nawet we własnej partii. Wie z doświadczenia, iż Fotyga bez zająknięcia wykona wszelkie jego odgórne rozkazy i polecenia, dlatego darzy ją ogromnym zaufaniem oraz broni jej zaciekle na arenie politycznej.
VII Zazdrość
Podejmując próbę budowy IV RP – swojego wyimaginowanego, wymarzonego państwa, w którym dobrze i bezpiecznie mogliby się czuć jedynie obywatele o identycznych poglądach jak on – premier Kaczyński postanowił absolutnie odciąć się od kilkunastoletniej historii III Rzeczpospolitej. Jednym z głównych środków, by ów cel osiągnąć, stało się obalanie autorytetów i podważanie wszelkich osiągnięć transformacji ustrojowej.
Nietrudno odgadnąć, iż braćmi Kaczyńskimi w podjętych działaniach kierowała (i nadal kieruje) najzwyklejsza w świecie zazdrość o sukcesy poprzedników. Ów paskudny ludzki mechanizm, polegający na próbie dyskredytacji osób, które osiągnęły więcej lub cieszą się większym szacunkiem i prestiżem, przedostał się więc również do polityki. Od początku sprawowania władzy premier i prezydent wyrażali się o Lechu Wałęsie z najwyższą pogardą. Podczas wizyty George’a Busha w Gdańsku nakazali nawet zasłonić nazwę lotniska (którego patronem jest właśnie Wałęsa). Niejednokrotnie też usiłowali wmówić społeczeństwu, iż Wałęsa w rzeczywistości był zdrajcą narodu, gdyż współpracował ze służbami specjalnymi w PRL.
Zarówno Jarosław, jak i Lech zapomnieli chyba, że swego czasu sami z Wałęsą współdziałali. A gdyby nie jego rola w historii kraju, zapewne nie sprawowaliby teraz dwóch najważniejszych urzędów w wolnej Polsce. Niestety, przywódcy PiS starają się podkopać i zniszczyć autorytet byłego prezydenta, a na jego miejsce wstawić własny – wizerunek dobrych przywódców ludu, którzy non stop „walczą z patologiami”, „likwidują układ” oraz „wypowiadają walkę korupcji”. Brakowałoby jeszcze, aby w podręcznikach szkolnych do historii wprowadzić poprawki i pisać, iż transformacja ustrojowa była w rzeczywistości zamachem na wolność narodu polskiego, który od niechybnej klęski uratowało dopiero nadejście partii braci Kaczyńskich.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW
























