Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Siedem grzechów premiera
dodano 21.09.2007
Premier Jarosław Kaczyński nie chciał podzielić się władzą z Platformą, a koalicję z Samoobroną i LPR traktował jako zło konieczne. Swoimi działaniami pogłębił podziały w społeczeństwie. Teraz umywa ręce.
V Brak kultury politycznej
Kłamstwa to jedno, a kompletny brak kultury – to drugie. Standardy rozmów politycznych na poziomie niemalże plebejskim zapoczątkowali tacy politycy, jak Andrzej Lepper. Jarosław Kaczyński uznał podobne metody za skuteczne i również zaczął je stosować. A dodatkowo rozwinął je o takie środki, jak likwidacja nazbyt krytycznych członków opozycji, podsłuchiwanie i jawna pogarda wobec ludzi o odmiennych poglądach.
O kulturze Kaczyńskiego i jego partii świadczy już sam fakt, iż przez dwa lata rządów jej głównym celem było zamknięcie ust opozycji oraz toczenie z nią walki nie za pomocą rozumnych argumentów, tylko kompromitacji i kwitów. Zamiast wysłuchać słów polityka o innych przekonaniach, natychmiast robiono z niego agenta WSI albo członka PZPR. Marszałek Sejmu Ludwik Dorn w końcowej fazie władzy PiS nie poddawał pod głosowanie wniosków opozycji, by uniemożliwić jej zabranie głosu.
Co jednak najśmieszniejsze, a może i najbardziej tragiczne zarazem, Jarosław Kaczyński chętnie stosował podobne „ciosy poniżej pasa” wobec przeciwników, ale nie tolerował sytuacji, by ktokolwiek stosował je przeciw niemu. Chętnie oskarżał własnych, wykreowanych do przesady wrogów o współpracę z dawnymi służbami socjalistycznymi; gdy jednak w jego teczce znaleziono podobne informacje, natychmiast ogłosił, iż z pewnością są sfałszowane. Tolerował (a być może nawet nakazywał) nagrywanie niektórych osób przez ministra Ziobrę – lecz gdyby to jego samego ktoś podsłuchał albo nagrał, zapewne zrobiłby z tego aferę na skalę państwową i ogłosił stan wyjątkowy.
VI Dyktat
Nieufność, wrodzona nienawiść i nieumiejętność zaakceptowania osób o innych poglądach i wartościach uczyniły z Jarosława Kaczyńskiego dyktatora. Popadł w konflikty z niemal wszystkimi znaczącymi politykami opozycji. A gdy i tego było mu mało, zaczął doszukiwać się „członków układu” we własnych szeregach, dymisjonując Janusza Kaczmarka.
Oczywiście, w polityce najlepiej współpracuje się z osobami o takich samych lub przynajmniej podobnych przekonaniach, lecz nie zawsze jest to możliwe. Premier, jeśli rzeczywiście zależałoby mu na stabilności Polski i jej zrównoważonym rozwoju, liczyłby się ze zdaniem opocyzji i kompetentnych doradców, nawet jeśli byłoby ono diametralnie różne od jego opinii. Kaczyński uznał tymczasem, że jego poglądy i wartości są jedynymi słusznymi. Wszelkie zaś próby wyrażania krytycznych uwag i podważania jego decyzji to zamach na jego osobę oraz panującą władzę. Doszła tu do głosu wspommniana już wcześniej nieufność wobec otoczenia. Co więcej, szef PiS nie dopuszczał do siebie myśli, iż może się mylić w pewnych kwestiach, dlatego też nie słuchał rad i propozycji polityków z własnej partii.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW