Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Chip RFID – od dowodów osobistych do militaryzacji życia - część I
dodano 11.03.2011
W pierwszej części artykułu: o nowych dowodach osobistych, upowszechnianiu układów opartych na RFID oraz chipowaniu zwierząt i ludzi.
Zwolennicy pomysłu chwalą nowe billboardy argumentując, że takie reklamy ułatwią życie odbiorcom ponieważ nie będą już zamęczani ogłoszeniami, które ich nie dotyczą. Opinia ta jest naiwna i pozbawiona podstaw, gdyż treść reklam choćby była skierowana do kogoś obok to i tak dobiegnie naszych uszów. Nowe billboardy, podobnie jak te obecne nie są czymś co z założenia służy społeczeństwu. To po prostu odpowiedź na potrzeby interesantów, producentów oraz handlowców, sięgających po nowe marketingowe sztuczki i instrumenty przyciągania, lub jak kto woli, urabiania klientów.
Zlokalizuje Cię, gdziekolwiek będziesz
Chip RFID jako technologia bezprzewodowej identyfikacji przedmiotów wraz z całym wachlarzem możliwości, zapowiada zupełnie inny obraz relacji publicznych. Konsekwencją bezprzewodowej identyfikacji przedmiotów jest bowiem możliwość rozpoznawania i śledzenia osób, które je noszą i użytkują. Wariant taki będzie możliwy, zwłaszcza w przypadku obiektów przyporządkowanych do konkretnych osób. Wystarczy rozlokować odpowiednio dużą ilość odbiorników radiowych w mieście a nowa jakość monitoringu ludzi, noszących karty kredytowe czy choćby telefon komórkowy, stanie się możliwa. Istnieją jednak dwie poważne przeszkody na drodze do realizacji wizji permanentnej kontroli
Po pierwsze przeciętny, współczesny czytnik radiowy, choćby ten testowany w hipermarketach, umożliwia lokalizacje chipu RFID z zaledwie kilku metrów. Nie jest to jednak bariera, której nie da się przeskoczyć. Rozwój wciąż raczkującej technologii radiowej daje uzasadnione nadzieje na zwiększenie zasięgu odczytu w przyszłości. Już dzisiaj specjalistyczny sprzęt pozwala na teoretyczną lokalizacje RFID z odległości liczonych w kilometrach. Rada miasta dysponująca odpowiednio dużym budżetem lub wsparciem z problemem może poradzić sobie stosując jeszcze współczesne, ograniczone możliwości. Przykładem niech będzie angielski Londyn, który na początku XXI wieku stał się miastem o najbardziej zaawansowanej strukturze monitoringu. Około miliona kamer śledzi codzienne życie miasta. Nie trudno wyobrazić sobie obrazek w, którym podobna ilość czytników monitorowałaby ruch wybranych jednostek.
Tu napotykamy jednak na drugą poważną a zarazem prozaiczną przeszkodę. Interesujący nas osobnik, dysponujący wolnością osobistą, wcale nie musi nosić przy sobie akcesoriów wyposażonych w chip - kartę lub telefon może zostawić w domu. Tym sposobem lustrator w łatwy sposób straci narzędzie kontroli nad inwigilowanym.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW