Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Okrutny świat zwierząt
dodano 02.03.2007
- Iser, Iser. Gdzie się skryłeś? Nie myśl sobie, że będę cię szukać. Tu jest za gęsto. Nie wejdę tam. Wybij to sobie z głowy. Iser nie igraj ze mną. Cholera, przestaje mi się to podobać!
Byliśmy niesieni przez zdający się nie mieć końca korytarz, w słoju, w którym już prawie nie było tlenu. Martwiłem się, że jeśli ktoś go szybko nie otworzy możemy pomrzeć, ale jaki byłby wtedy z nas pożytek skoro tylko żywi wrzuceni na wrzątek byliśmy przydatni. Podniosło mnie to trochę na duchu, ale spoglądając w przerażone oczy Jadwisi poczułem się tak samo bezradny jak ona. Szybko jednak odegnałem złe myśli i zacząłem planować ucieczkę.
Korytarz ciągnął się jakieś dwa kilometry. Pomyślałem, że ktoś zadał sobie wiele trudu, aby go wybudować. Pamiętałem, z opowieści dziadka, lud żyjący w Świecie Starożytnym, który specjalizował się w budowie podziemnych budowli. Ich gmachy ciągnęły się na przestrzeni wielu setek mil i nikt tak naprawdę nie wiedział, gdzie zaczyna się jeden, a kończy drugi. Były to konstrukcje wzorowane na ich własnych ciałach, które ze wszystkich zwierząt na ziemi były najdoskonalsze. Był to lud niezwykle czuły na punkcie swojej własności i ten, kto wchodził pod ziemię, po raz ostatni patrzył w niebo. Społeczność owa wyginęła jednak jeszcze przed Upadkiem Twierdzy Orun, najprawdopodobniej na skutek uderzenia niezidentyfikowanego ciała niebieskiego, ale nikt dokładnie nie wie jak to właściwie było, ponieważ w Wielkiej Kronice nie zachowało się wiele informacji na ten temat. {Dosyć prozaiczny powód- część kroniki uległa zniszczeniu przez działalność grzyba}. Wróćmy jednak do porwania. Nurtowało mnie pytanie, jak gady znalazły to miejsce. Lud budowniczych słynął z tego, że znakomicie udawało mu się maskować swe twory, tak aby nikt ich nie znalazł. Były co prawda przypadki śmiałków, którzy zapuszczali się w nieznane rejony Podziemia, ale żaden z nich nigdy nie wrócił. Słuch o nich zaginął, więc zaczęto wierzyć, że zostali pojmani i zabici, ale jak było naprawdę nikt nie potrafił orzec.
Gady musiały się natknąć na ten budynek przypadkiem, prawdopodobnie w czasie planowania swoich zbrodni. Zacząłem czuć coraz większą obawę przed tym, co może nas spotkać. Zdałem sobie już dość jasno sprawę z tego, że jest to budynek podobny do labiryntu z masą małych komórek i długich, wąskich, krętych korytarzy. Był kiepsko oświetlony. Ku swemu przerażeniu pomyślałem, że ucieczka byłaby prostsza, gdyby pochodnie zawieszone na ścianach świeciły jaśniej. Odegnałem jednak od siebie złe myśli, bo oto korytarz już niebawem miał się skończyć, a nas zamkniętych w słoiku szukało przeznaczenie.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW