Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Warto zajrzeć - "Opowieści Galicyjskie" Stasiuka
dodano 10.01.2007
"Opowieści Galicyjskie" pióra Andrzeja Stasiuka to obszerny zbiór opowiadań, które wcześniej cyklicznie ukazywały się w „Tygodniku Powszechnym”. Każde z opowiadań stanowi osobną całostkę znaczeniową, a mimo to nie można oprzeć się wrażeniu, że kompletne są jedynie wtedy, gdy czytane jedno po drugim, jako całość.
Opowiadanie „Władek”, z którego pochodzą przytoczone wyżej fragmenty, opisuje stwarzanie „Nowego Świata” na ruinach tego, co było. Poprzednio panujący system przyrównany został tu do biblijnego potopu, po którym na niebie pojawia się „nowa tęcza” – malowana barwami konsumpcyjnego świata, które szeroką strugą płyną doń z Zachodu. Co ciekawe, Stasiuk w sposób nie agresywny pisze o rodzącej się w ciągu dwóch lat (bo kiosk przeszedł w ręce Władka, „przepoczwarzył się” w takim odcinku czasu) nowej religii, która zastępuje tą tkwiącą na tych ziemiach od zawsze. Kolory widniejące na zachodnich mydłach, proszkach do prania, kremach i szamponach ustawionych za szybą kiosku zestawia z kolorami widzianymi zwykle w cerkwi, czy w kościele: na szatach biblijnych postaci. Władek – właściciel kiosku – staje się pierwszym w okolicy guru, przemienia się „w posłańca i zwiastuna nowej ogólnoświatowej religii, która zniesie przeciwieństwa, unieważni spory i ukonkretni pragnienia”. W końcu opowiadania narrator wspomni jeszcze, że w domach powstają miniatury witryny kiosku. Że na komodach, telewizorach i meblościankach stają puste puszki po zachodnich napojach, kartony po sokach, butelki Maxim Brandy. Które, jak pisze, „tkwią trochę niżej, niż stare zakurzone oleodruki: święty Józef w kolorze sepii, Matka Boska w spłowiałym błękicie, czarno-biały Ojciec Święty”. A pod tym wyliczeniem – jedno zdanie, i zarazem akapit. Że „jedna Maria, jeden Józef, jeden papież, a naprzeciwko taka ilość, taka różnorodność...”
W opowiadaniu tym obecna jest groźba, że nowa religia w dalszym ciągu będzie usuwała stare nawyki i obyczaje, a bóstw do czczenia zza witryny kiosku będzie jeszcze więcej – wciąż więcej, i więcej... Władek w końcu kupił żuka, bo te wszystkie zwożone przezeń cuda nie mieściły się już w fiacie.
Pierwszy – najważniejszy wątek widoczny w opowiadaniach, to ten związany ze zmianami ekonomiczno-społecznymi, zaszłymi na tamtym terenie na początku lat dziewięćdziesiątych, po upadku systemu komunistycznego. Ale oprócz tego wyróżnić możemy mnóstwo wątków pobocznych. Nieomal w każdym opowiadaniu pojawiają się informacje o życiu tych ludzi, nie znających zegarków innych niż słoneczny: jak Janek, z opowiadania o tym samym tytule. Stasiuk próbuje zwrócić uwagę czytelnika na sprzęgnięcie życia tych ludzi z naturą: oni – jak w reymontowskich Chłopach – żyją uwikłani w jej odwieczny rytm. Pokazuje, że są jej częścią, zrośnięci z ziemią nie mniej, niż stary Boryna – mimo, że beskidzka ziemia częściej rodzi kamienie, niż zboże. Ot właśnie, Janek. „Przypomina leśnego kobolda ukształtowanego na miarę gęstych zarośli, wykrotów, poplątanych chaotycznych zagajników” – latami kształtowany przez pracę na roli, sam stał się podobny do ziemi, z której wyrósł.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW