Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Od Chaplina do Triera, czyli przemyślenia twórców.
dodano 13.12.2006
Od niepamiętnych czasów ludzie przejawiali ogromne zainteresowanie kulturą i sztuką. W czasach, gdy brak rozwoju technicznego ograniczał im możliwości poznania świata, zaspokajali głód wiedzy poprzez czytanie, pisanie oraz tworzenie rozmaitych sztuk teatr
Podobny zabieg zastosował Trier w Dogville, gdzie obserwujemy jak dobro może łatwo przerodzić się w zło.
Do tytułowej osady przybywa Grace, która poszukuje schronienia i otrzymuje pomoc w zamian za ciężką pracę. Mieszkańcy Dogville, mając świadomość przewagi nad dziewczyną, powoli zaczynają ją wykorzystywać. Trzeba zatem posunąć się do przekupstwa, a być może nawet do kłamstwa i zbrodni. Atmosfera, jaka tu panuje, przypomina nowoczesny teatr marionetkowy, na co ogromny wpływ ma z pewnością dekoracja. Patrząc na film, widz nie doszuka się w nim realizmu. W mieście nie ma ani jednego domu, drzew, nie widać też słońca i nieba. Miejscem akcji jest zwyczajny plan filmowy! Świeżość „Dogville” zasadza się przede wszystkim na formie filmu, która nieodparcie przywodzi na myśl współczesny teatr – nieco awangardowy, oparty na sporym współczynniku umowności i wymagający od widza przełamania wstępnych oporów odbiorczych. – mówi znany recenzent, Jacek Ziemek. W dzień „świeci” jarzeniówka, w nocy wszelkie lampy są wyłączone. Intrygująca jest również psychologia postaci. Są to osoby wrażliwe na krzywdę, a jednak wyrachowane. Martwi ich tylko własne „ja”. Smutna jest scena, kiedy Nicole Kidman, która wciela się w postać Grace, traci swoje porcelanowe figurki. Są dla niej tak cenne, że nie jest w stanie powstrzymać łez. Martha, która je niszczy mówi, że nie stłucze już ani jednej w momencie, gdy Grace przestanie płakać. Dziewczyna jednak nie potrafi zachować zimnej krwi i laleczki zostają zniszczone. Nicole Kidman bierze odwet w końcowej scenie i postępuje tak samo z dziećmi Marthy, każąc zabijać jedno po drugim. Film ten to nic innego jak studium licznych postaci w starciu z zagrożeniem oraz pytanie, czy bezinteresowna pomoc należy wyłącznie do świata mitów.
Odpowiedź zawiera się poniekąd w musicalu Tańcząc w ciemnościach, który w pewnym sensie podziela poglądy Dogville. Usłyszymy w nim nie tylko dźwięczny głos islandzkiej piosenkarki Bjork, ale i poddamy pod wątpliwość kolejny slogan: Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.
Trudno to nazwać filmem, jest to raczej zjawisko, w którym daje się połączyć muzykę z surrealizmem. Gdzie świat widzimy oczami głównej bohaterki, nie mogącej sobie poradzić z brutalną rzeczywistością. Dlatego ucieka ona w iluzję wyrażaną za pomocą śpiewu i tańca. Tutaj harmonijny stuk maszyn dźwigowych łatwo może zmienić się w perkusję, przy której robotnicy nagle stają się baletmistrzami. Tu wszystko może się zdarzyć, wystarczy tylko stać się kimś innym, choćby na krótką chwilę.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW




















