Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Trup w szafie pewnej rodziny
dodano 14.11.2008
Prawdopodobnie Marzena kiedyś odejdzie od Igora, a może szybciej otworzy mu okno, by ten wyszedł. Mam nadzieję, że zdąży się coś „zadziać”, zanim jej córka dorośnie i gorzko podziękuje matce za chore dzieciństwo.
I tak życie zweryfikowało wszystkie piękne słowa, nadzieje i obietnice państwa opiekuńczego – pokazało, że problem zaniedbanych dzieci to nie tyle ludzka znieczulica czy społeczne przyzwolenie na przedmiotowe traktowanie dzieci, a bardziej niewydolność służb powołanych do tego, by pomagać potrzebującym i wspierać tych, którzy wsparcia potrzebują. Podejrzewam, że zdecydowanie łatwiej byłoby, gdyby Lena miała siniaki i skaleczenia... Prawdopodobnie Marzena kiedyś odejdzie od Igora, a może szybciej otworzy mu okno, by ten wyszedł. Nie wiem. Mam nadzieję, że zdąży się coś „zadziać”, zanim jej córka dorośnie i gorzko podziękuje matce za chore dzieciństwo, a w zasadzie za jego brak.
Epilog:
Dokładnie trzy miesiące po zgłoszenia problemu do OPS, do domu rodziny dotarła delegacja złożona z pracownika socjalnego i dzielnicowego. Po godzinnej rozmowie z Igorem uznano, że nie ma potrzeby dalszego zajmowania się sprawą małej Leny, Marzenie zasugerowano rozwód – wszak i tak wszystko robi sama. Odnotowano też stanowisko Igora - ten nadal nie wyraża zgody ani na zapisanie dziecka do przedszkola, ani na wyjścia z nim na spacery.
Ostatecznie nie stwierdzono zaniedbania – czyż nie jest tak, że wszystko, co spartoli Igor, nadrobi Marzena? W ostatecznym rozrachunku Lenie krzywda się nie dzieje: nie jest separowane od świata – co drugi wieczór wychodzi z matką do sklepu, a intelektualnie nie odstaje od rówieśników – choć z ojcem cały dzień siedzi przed telewizorem, to z matką (od Teleekspresu do północy), bawi się, rysuje, pisze i liczy. I tak to Igor dostał oficjalne rozgrzeszenie swej postawy i prywatne przyzwolenie na to, co robi, a raczej czego nie. I nadal będzie mógł być zadowolony z siebie, żyć na garnuszku żony, spać do popołudnia nie zważając na głodne, samotne i zamknięte w sobie dziecko.
Co ciekawe, sprawa braku zameldowania rodziny, która wyszła na jaw przypadkiem – już na drugi dzień żyła własnym życiem (Urząd Skarbowy, właściciel mieszkania), przy okazji mąż Marzeny, dzięki roztropności pani Aldony z OPS, dowiedział się o udziale żony w sprawie (co miało być zachowane w tajemnicy). Jednak szczytem braku profesjonalizmu okazała się oficjalna wizyta umundurowanej delegacji w miejscu pracy Marzeny. Ostatecznie po Igorze cała afera spłynęła jak po kaczce, za to Marzenę bardziej niż dotychczas dręczy poczucie winy. Jedynym pozytywnym aspektem całego zajścia jest to, że zmniejszyły się szanse Igora na realizację podłego zamysłu - sprytnej rozwodowej afery opartej na kłamstwach i manipulacji, by … przejąć opiekę nad Leną.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW



















