Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Ponad przedziałami ...
dodano 08.09.2008
Bałkany to mieszanka wielu narodowości, wielu kultur i mnóstwa ciekawych historii. Zaskakuje więc to, że młodzi z tego regionu, tak podzielonego i tak doświadczonego przez los, są podobni do siebie nawzajem i do młodych z innych części świata.
Pociąg z widokiem na krajobraz po wojnie
Wydaje się, że po bałkańskich konfliktach pozostały już tylko wspomnienia. – Ludzie są silniejsi po wojnach. – mówi Maja z Macedonii. Inna Maja, młoda nauczycielka angielskiego z Bośni, uzupełnia: - Po wojnach wszystko się zmieniło, ale dopiero czas pokaże czy na lepsze. Na dzień dzisiejszy wydaje mi się, że nadal nie potrafimy żyć w kraju bez wojny. Dziewczyna, która siedzi z Mają w przedziale dodaje – Lubiłam Jugosławie i wciąż podoba mi się ta koncepcja. Wspólne państwo, wspólne rozwiązywanie wszelkich spraw, pokonywanie różnic. Ale z powodu naszej historii wiele wycierpieliśmy, to fakt. Młodzi mieszkańcy Bałkanów mogą nie pamiętać zdarzeń sprzed 17 lat, kiedy to o swoją niezależność walczyła Słowenia, Chorwacja czy Macedonia czy sprzed 12, kiedy porozumienia z Dayton zakończyły ważny etap konfliktów w tym regionie. Bałkany, oficjalnie pokojowe, mają wciąż kilka zadr. Grecy nie mogą pogodzić się z nazwą kraju sąsiadów, bo przecież Macedonia to nazwa ich historycznej krainy. Mniejszość albańska wciąż walczy o swoje prawa w Macedonii, choć od 2001 roku, po zamieszkach w Skopje nastąpiła wyraźna poprawa. Kosowo, choć proklamowało niepodległość, wciąż stoi w rozkroku między Albanią i Serbią. Ale codzienne życie biegnie własnym, pokojowym torem.
Ivana, 21 latka urodzona w Bośni, studiuje architekturę w Nowym Sadzie, w Serbii. – Nie jestem wyjątkiem. Wielu Bośniaków studiuje tutaj albo w Belgradzie. Chciałabym tu zostać, tu mieszka mój tata i mój brat, ale mama została w Bośni. Oba kraje są wspaniałe, w obydwóch mieszkają dobrzy i bardzo życzliwi ludzie. Choć początkowo, kiedy przyjechałam do Nowego Sadu, ludzie byli zimni. Dopiero po pewnym czasie okazało się, że są bardzo pomocni i niezwykle mili. Ivana wraca z krótkiego pobytu w Belgradzie u swojej ciotki, po powrocie zamierza trochę popracować. Gdy pytam o wolny czas odpowiada: - Nic specjalnego. Spacery po mieście, kino, wczoraj na przykład byłam na ‘’Simpsonach’’, ale najbardziej lubię horrory i thrillery. Lubię słuchać muzyki, zwłaszcza house, r’n’b, pop i rock. Ale i tak najważniejsi są przyjaciele. Ivana z dumą wymienia kraje, w których mieszkają jej znajomi – Bośnia, Serbia i Chorwacja.
Przyjaciele Igora, 30 letniego dj’a Koko z Czarnogóry, pochodzą z tych samych zakątków Bałkanów. – Do klubu, gdzie gram, przychodzi wielu Chorwatów, Bośniaków, Serbów i oczywiście Czarnogórców. Ja jestem bardzo kontaktowy, uwielbiam poznawać nowych ludzi, więc mam bardzo wielu znajomych. Nie potrafię wymienić żadnego bohatera narodowego. Dla mnie każdy człowiek jest idolem, bez względu na pochodzenie. Dj Koko zapala papierosa. Czarnogóra od dwóch lat roku, jakie upłynęły od uzyskania niepodległości (oficjalnie 3 czerwca 2006 roku), wykonała spory postęp. Igor mówi, że jego kraj zawsze był piękny, ale dopiero teraz narodziły się liczne możliwości, zwłaszcza dla młodych. W przyszłości chciałby wyjechać, może do Londynu, tylko po to by poznać ludzi z innych miejsc. No i może zagrać, choć raz, w jednym ze słynnych londyńskich klubów. Ale o Czarnogórze mówi w samych superlatywach. – Widzisz te domy? – pokazuje widok zza okna pociągu – Moglibyśmy teraz tam pójść i założę się że każdy przyjąłby nas gościnnie. Czarnogórcy to ciepli i przyjacielscy ludzie. Może nie mamy zbyt wiele pieniędzy, ale i tak mamy wszystko, czego nam potrzeba w życiu. Do tego nie musimy harować po dziesięć godzin dziennie. Jesteśmy szczęśliwi. Szczęśliwsi niż mieszkańcy zachodniej Europy.
Milos wypowiada się bardziej sceptycznie o swoim kraju. – Serbia jest specyficzna i jakoś nie widzę nas w Unii Europejskiej przez bardzo długi czas. Milos jest studentem ekologii (nienajlepszym, jak sam twierdzi) w Sabać. Spotykam go w autobusie, bo sieć kolejowa jest w fatalnym stanie. To jeszcze echa konfliktów i nalotów z lat 90. Serbowie, chcąc nie chcąc, muszą korzystać z innych środków transportu. Milos wraca do domu ze swoją dziewczyną Milewą, studentką farmacji. – Milewa pracuje w aptece. Myślę, że dzięki tej pracy i jej studiom rysuje się przed nią całkiem ładna przyszłość. Mieszkańcy Bałkanów często wspominają o braku możliwości, braku pracy, fatalnej infrastrukturze. Inaczej tą sprawę widzi Milos. – Każdy jest kowalem własnego szczęścia. Kto chce pracować, studiować, prowadzić dobre życie zawsze znajdzie swoją drogę. Nie wierzę, żeby w pozostałej części Europy ktoś dawał cokolwiek za darmo. Trzeba walczyć o swoją pozycję, pieniądze, o siebie. Trzeba pracować. Milos chce być członkiem Towarzystwa Rybackiego. Wolny czas spędza blisko natury, albo łowi ryby albo wyjeżdża pod namiot.
- Ekologia w Serbii jest na tragicznym poziomie. Uczę się, aby choć trochę poprawić tę sytuację. Bardzo, bardzo chciałbym pomóc swojemu krajowi. Chyba jednak stąd nie wyemigruje.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW