Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Ponad przedziałami ...
dodano 08.09.2008
Bałkany to mieszanka wielu narodowości, wielu kultur i mnóstwa ciekawych historii. Zaskakuje więc to, że młodzi z tego regionu, tak podzielonego i tak doświadczonego przez los, są podobni do siebie nawzajem i do młodych z innych części świata.
Jeżeli coś na Bałkanach może zbiec się z naszymi stereotypami, to na pewno albańskie koleje. Już na peronie w Tiranie trudno zorientować się, który pociąg czeka na mechanika, a który dalej wozi pasażerów. Wszelkie braki techniczne i niedoskonałości wizualne rekompensuje atmosfera wewnątrz, podczas podróży. Juliano wraca z albańskiej stolicy ze swoją rodziną – mamą, siostrą i małym bratem, ciocią i kuzynem. Przez długi czas bawi się swoim telefonem – albo gra albo słucha głośno muzyki. Większość albańskich pasażerów podróżuje w grupie, z rodziną bądź przyjaciółmi. Samotny turysta to rzadki widok, kiedy się już zdarzy, to zazwyczaj z odtwarzaczem w ręce - bez słuchawek, tak by inni również słyszeli bałkańskie przeboje. Juliano ma 15 lat i uczy się w szkole sportowej. Wakacje spędził aktywnie, na obozie w Kosowie, bo tam ma wielu kolegów. W przyszłości chce zostać koszykarzem, uwielbia Kobe Bryana i Lakersów. Świadczy o tym jego żółta koszulka drużyny z Los Angeles. Swoich ‘’ulubionych’’ ma jednak sporo, bo co drugie zdanie rozpoczyna słowem ‘’Lubię’’. Lubi pociągi, lubi Albanię, lubi grać w piłkę nożną. Najważniejsza jest dla niego rodzina, brat i religia. Pieniądze? Nie za bardzo. Nasza rozmowa wzbudza zainteresowanie, po kilku chwilach podchodzi do mnie 20 letni misjonarz . Opowiada o swoich podróżach, pyta o wiarę w Polsce, dużo mówi o Bogu, dobrym życiu i ,,Biblii’’, bo to dla niego ważne. Oprócz Juliano i misjonarza, nikt nie wymienia religii jako czegoś istotnego.
23 letni Serb Michalov, który podróżuje z Salonik do Belgradu, jest ateistą, a lista jego najważniejszych wartości układa się następująco: rodzina, relacje z dziewczyną z Holandii, pieniądze, ale nie na pierwszym miejscu. – Nie potrzebuję milionów. Potrzebuję normalnego życia – twierdzi. Tego ostatniego szuka aż na Dominikanie. Tam mieszka, tam prowadzi swoją firmę informatyczną, tam wspomina czasy, kiedy był mistrzem w ultimate fight. Karierę przerwał mu postrzał w brzuch, nie w działaniach wojennych, ale na bramce w dyskotece. – W Serbii mieszkają szaleni ludzie, dobrzy, ale szaleni. Przyjeżdżam tu czasem, ale nie chcę wracać na stałe. Na Dominikanie jest mi dobrze, a przyjaciół mam na całym świecie – w Holandii, Hiszpanii, Szwecji, Grecji. A rodzice? Niestety nie żyją.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW