Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Wróg schematów
dodano 02.04.2007
… to już trzecia noc… Nie mogę zasnąć, a od snu jestem uzależniony. Nawet przemówienia premiera już nie pomagają. Tylko jeden osobnik za to jest odpowiedzialny. Czas zlustrować Damona Albarna.
Kwintesencją wycieczek artystycznych Damona Albarna staje się wydana w 2003 roku płyta Blur pt. „Think Tank”.
Koniec z łatwizną
Słychać to już na singlu „Out Of Time”. Albarn nie jest już wesołkiem, ani błaznem. Dojrzał. Dotknął problemów współczesności, sprzeciwił się sytuacji na świecie, w wywiadach podkreślał swój wegetarianizm, wypowiadał się w sprawach globalnych. Szczęśliwie nie zaczął dryfować w stronę Bono. Po latach można zaobserwować, że płyta „Think Tank” dodała mu skrzydeł. Z kolei Blur się troszkę posypał. Odszedł Coxon. Albarn łagodnie stwierdził, że na następnej płycie Blur zagra na gitarze sam, choć jego zdaniem Coxon jest najlepszym gitarzystą na świecie. „Think Tank” stała się wydarzeniem praktycznie z marszu. Wtedy zaczęto szukać podobieństw między Blur, a zespołem Radiohead, który w tym czasie już był okrzyczany mianem „wielki”. W 2005 roku Albarn został stachanowcem. Skrzyknął ponownie Gorillaz i stworzył genialną płytę „Demon Days”. Okazało się, że Goryle ciągle się bawią. Troszkę jednak wskazali nam na pewne niedociągnięcia w postępowaniu ludzkości. To wskazywanie przybrało iście wysmakowaną i kunsztowną formę muzyczną. Tym razem zaserwowali zakręconą miksturę. Zespół nabrał rumieńców, a muzyka nowatorstwa. To już nie są łatwe pioseneczki pop. Utwory nabrały mocy i stały się pełnokrwistymi muzycznymi kompozycjami. Damon wciąż pozostaje jednak w ukryciu, co można zobaczyć na koncercie Gorillaz wydanym na DVD. Jego sylwetka artystyczna nabrała pełnego kształtu. Wydaje się, że znalazł swój kamień filozoficzny. Kreatywność zaczęła go rozsadzać. W czerwcu 2006 roku New Musical Express podał do wiadomości, że Albarn skrzykuje jakąś supergrupę, co było zaskoczeniem, bowiem wcześniej wypowiadał się, że kończy z muzyką na dłużej. Kłamał.
Moja bezsenność
Do współpracy nad nowym projektem zaprosił Paula Simonon`a (The Clash), Simona Tonga (The Verve) oraz Tony`ego Allena (Fela Kuti). Wydaje się, że chciał ściągnąć z ramion ciężar „tego sławnego” i rozłożyć go na znanych kolegów. Wątpliwe to założenie, gdyż moc oddziaływania Albarna w roli lidera przestała być już możliwa do ukrycia. Jego wypowiedzi, w których określa siebie jedynie jako część zespołu, można między bajki wsadzić. Producentem płyty został Danger Mouse, ten sam, który pomagał Albarnowi przy szalonych gorylach i który jest połową znanego duetu Gnarls Barkley. Nazwa wydaje się być wymyśloną na poczekaniu, a brzmi The Good The Bad & The Queen. W takich przypadkach należy wznieść się ponad krajową marność i napisać: płyta niedoceniona w Polsce. Niestety lepszego określenia nie znajduję. Genialna, wielowarstwowa płyta. Tak, to ona i jej twórca jest powodem mojej bezsenności. Muszę zażyć choćby „Herculean” lub „Kingdom Of Doom” przed snem. Inaczej nie zasnę. Damon Albarn jest Wielkim Kompozytorem. Na dowód proszę posłuchać – „Three Changes” z płyty The Good The Bad & The Queen.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW