Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Młoda i ja
dodano 21.03.2007
To nic, że na dworze szaro, nijako. To nic, że o takich chorych porach wstają chyba tylko ci, którzy muszą i nieprzytomnie zakochani. To nic wreszcie, że ja sam położyłem się, do cholery, trzy godziny temu...
Kiedy młoda po raz pierwszy wsadziła palec do pieluchy, po czym radośnie wrzasnęła : „BE!” na określenie tego, co tam znalazła – byliśmy wszyscy w siódmym niebie : oto nasz potomek zaczyna nabierać zaawansowanych cech ludzkich. Mowę młoda odkryła zresztą bardzo prędko, w wieku niecałych dwóch lat paplała już jak najęta (nie zawsze z sensem ale zawsze wspaniale), w wieku zaś lat trzech umiejętność ta przerodziła się w niezwykłą erudycję i dogłębną ciekawość poznawczą. Tak dogłębną, iż niejednokrotnie niebezpieczną. Głównie dla starszych od młodej.
Przyzwyczajamy się ostatnio do autobusów – nie dlatego, byśmy w sposób szczególny ukochali Zakłady Transportu Autobusowego. Wehikuł, którym zwykliśmy się poruszać jest niewiele młodszy ode mnie, na pewno zaś o wiele bardziej zużyty. Właśnie przypadła kolejna z chwil jego słabości a do miasta jechać trzeba – zostaje więc poczciwy czerwony autobus, który w moim dziecku wzbudza uczucia co najmniej ciepłe. Ja zaś odkrywam na nowo jak można przejechać setny raz tę samą trasę i wcale, ale to wcale się nią nie znudzić.
Pętla, początek trasy. I zaczyna się...
- Tatusiu, czemu tu stoi tyle autobusików ?
Tłumaczę więc dziecku : Jeździły, skarbie, po mieście i bardzo się zmęczyły. No i stoją tu teraz i odpoczywają.
- Czemu ?
- Bo musiały rozwieźć różnych ludzi w różne miejsca.
- Czemu ?
Autobus ostro rusza, przewraca się jakaś kobiecina a moje dziecko wcale tego nie zauważa ; ja zresztą też rejestruję zdarzenie kątem oka. Za bardzo koncentruję się na tym, co odpowiedzieć młodej, aby zaspokoić wreszcie jej ciekawość.
- Ludzie muszą jeździć do pracy i gdyby nie autobus nie mieliby jak się tam dostać.
Zanim wypowiem ostatnie słowo wiem już, że poległem.
- Czemu ? – oczy młodej przypominają pięć złotych.
Tłumaczę więc kolejne powikłane historie dnia powszedniego a moje dziecko zdaje się chłonąć tę wiedzę jak przysłowiowa gąbka. Zręcznymi unikami uprzedzam kolejne „czemu”, robię mistrzowskie wypady, balansuję, wykonuję robinsonady, lawiruję, spłycam i gmatwam ... Młoda jest wniebowzięta a mnie język staje kołkiem. Most Grota, Wisłostrada, Starówka... Kiedy dochodzimy do kwestii bardziej egzystencjalnych, nikczemnie wykorzystuję swoją przewagę wieku i doświadczenia w nadziei, że młoda chociaż na chwilę odpuści.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW