Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Psychiatria i scjentologia a „antypsychiatria”
dodano 11.07.2010
Jak to jest, że każdy, kto wystąpi przeciwko metodom, stosowanym obecnie w psychiatrii, zaraz okrzyknięty zostaje scjentologiem, czyli sekciarzem, od którego trzeba się bezwarunkowo odwrócić i nie słuchać tego, co stara się zakomunikować?
I tak od dziesięcioleci mamy z jednej strony do czynienia z całą armią ludzi, sprzeciwiających się przymusowi psychiatrycznemu i podważających psychiatryczne kłamstwa, a z drugiej z propagandą pro-psychiatryczną, która swoim monopolem informacyjnym szybko ich w świadomości społecznej deformuje, podpina pod scjentologów, czyli okrzykuje sekciarzami, pozbawiając tym samym autorytetu. Mało kto zda sobie przy tej okazji sprawę z tego, że w ten sposób nie tylko próbuje się eliminować przeciwników, ale tak konstytuowany prestiż zawodu i wciąż utrzymywana wiara w społeczeństwach, że w przypadku psychiatrii mamy do czynienia z dziedziną medycyny, pozwala na niezauważalny wręcz powrót tych starych „metod leczenia”, które zostały już kiedyś zdemaskowane jako czyste narzędzie tortur. Do „łask” powracają elektrowstrząsy, o których zaczyna się coraz głośniej mówić jako o... „czasami jedynym sposobie na uratowanie życia”. Dla zatarcia śladów z przeszłości zmieniono oczywiście nazwę na „terapia elektro-konwulsyjna” i dalej nikt nie zastanawia się, że jak to? W przypadku więźniów-terrorystów, torturowanych np. w Quantánamo elektrowstrząsy są torturą, wymuszającą zeznania, a w przypadku „pacjentów psychiatrii” to już nie tortury, a „terapia”? Czyżby aż tak niezauważalna dla mas stała się zbieżność, że „uratowanie życia” w przypadku pomówionych o „chorobę psychiczną” oznacza konkretnie wymuszenie tzw. „compliance”, czyli 2-członowej zgody pacjenta: co do diagnozy psychiatrycznej (przyznanie się do choroby) i co do metod leczenia, jakie proponuje „lekarz prowadzący”? Jedyną różnicą pomiędzy elektroszokiem z tamtych lat i stosowanym obecnie jest po pierwsze nazwa, a po drugie to, iż stosuje się go dzisiaj pod narkozą przy jednoczesnym użyciu środków rozluźniających mięśnie, które mają zniwelować „rzucanie” się ciała, przypominające napady padaczki. Sama „procedura” jest wciąż taka sama, a i dzisiaj każdy, kto będzie próbował protestować przeciwko stosowaniu tego rodzaju metod „leczenia”, natychmiast jest okrzyknięty „anty-psychiatrą”, czyli inaczej mówiąc „scjentologiem”. Bo - dziwnie rzecz biorąc – niepostrzeżenie jakoś tak się nam utrwaliło, że ludzie, występujący przeciwko psychiatrii, to... „na pewno scjentolodzy”. Czyli? Uwaga! Sekta! Uwaga! Zagrożenie! Uwaga! Nie należy ich słuchać! Itd...
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW