Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Psychiatria i scjentologia a „antypsychiatria”
dodano 11.07.2010
Jak to jest, że każdy, kto wystąpi przeciwko metodom, stosowanym obecnie w psychiatrii, zaraz okrzyknięty zostaje scjentologiem, czyli sekciarzem, od którego trzeba się bezwarunkowo odwrócić i nie słuchać tego, co stara się zakomunikować?
Wracając jednak do „medycznego rozwoju” tej ludobójczej instytucji nie da się nie zauważyć, że zaraz po ich „unaukowieniu” i „diagnozach” pojawiły się „metody leczenia”. Po torturach fizycznych „naukowo” wprowadzono lobotomię (czyli brutalne, fizyczne uszkadzanie mózgu), za którą nadano sobie nawet Nagrodę Nobla, pojawiły się katorgi „szoków insulinowych”, „elektrowstrząsów” (nota bene: wymyślonych przez „naukowca psychiatrę” podczas odwiedzin w rzeźni, gdzie widząc elektryczne „szokowanie” świń przed ubojem pomyślał sobie: „...Uaaaauuu.... Jaki piękny „sposób” na... Schizofreników!” ...I to nie jest żart... W końcu, ponieważ każda z tych „metod” prędzej czy później demaskowana zostawała jako narzędzie śmiercionośne, wprowadzono w latach 50-tych ub. stulecia neuroleptyki, czyli: chemiczny środek zastępczy do lobotomii chirurgicznej, więc żaden to postęp, a kolejny manewr manipulacyjny, niejako nowelizacja działań instytucji ze względu na kolejną wpadkę.
Kontynuacja jest więc wyraźnie zauważalna i nielogiczne jest myślenie, że w przypadku psychiatrii mamy do czynienia z „nauką”, „dziedziną medycyny”... To, że nie mówi się już dzisiaj o prymitywnym, średniowiecznym wymuszaniu na zatrzymanych przyznania się do „czarów-marów”, a „naukowo” określa się to zawarciem tzw. compliance (przyznaniu się do „choroby psychicznej” i wyrażeniu „zgody” na wymyślone przez instytucję „leczenie”) naprawdę nie znaczy, że jest inaczej, niż od wieków. Metody są jedynie inne, ale cel – ten sam...
Oszustwo to zauważone zostało co prawda przez antypsychiatrię, tą wtedy jednak błyskawicznie okrzyknięto „sektą” i (o zgrozo!) to właśnie ją zaczęto pod wpływem takiej propagandy postrzegać jako „oszustwo”. Społeczeństwa znowu zaczęły wychwalać Pana Doktora i jego kolejną „nowoczesną metodę”, a za tak skonstruowanym parawanem uzdrawiania przetrzymywanych jest coraz więcej ludzi na całym świecie. Psychiatria socjalna, w wypadku której mówi się o ośrodkach otwartych, jest i w tej kwestii szczególną farsą, gdyż przebywający w niej „klienci” (bo tak będzie się ich tutaj nazywać!), muszą tam przebywać również na mocy nakazu z tą jedynie różnicą, że od godziny X do godziny Y. Ojcowie ruchu anty-psychiatrycznego i alternatywnych rozwiązań, domagający się wtedy radykalnych zmian w obchodzeniu się z osobami dotkniętymi, są dzisiaj w ramach dyskredytacji potocznie nazywani scjentologami i nic tu nie pomagają ich zaprzeczenia, że z kościołem tym (bo to jest dzisiaj już oficjalnie kościół, nie sekta) nie mają nic wspólnego.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW