Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
"Świat według smoka" - fragmenty 4-6
dodano 16.02.2007
Nadeszła zima… Wszędzie jak okiem sięgnąć leżał biały zimny śnieg, a drzewa były pozbawione liści. Trudno było cokolwiek upolować, co by starczyło na cztery puste, smocze żołądki.
Wchodząc powoli do jeziora zanurzyłem przednią łapę i mimo wewnętrznego ognia przeszedł mnie dreszcz, tak zimna była jeszcze woda. Kiedy wszedłem cały sięgała mi ona jedynie do brzucha, dlatego oddaliłem się bardziej od brzegu wychodząc spod zasłony zwisających gałęzi. Dopiero wtedy mogłem się cały zanurzyć i pływać, co zdecydowanie różniło się od latania. O ile w powietrzu skrzydła są nieodzowne, to w wodzie stawały się bezużyteczne i przeszkadzały w pływaniu jeśli nie przylegały ściśle do ciała. Poza tym ruch nadawały głównie łapy i ogon służący równocześnie jako ster, tak jak podczas latania.
Kiedy tak pływałem usłyszałem głosy dobiegające z daleka, które stawały się coraz wyraźniejsze w miarę zbliżania się do mnie. To były ludzkie głosy, więc dla ostrożności zanurzyłem się prawie całkowicie wystawiając nad powierzchnię jeziora niewiele więcej niż nos, uszy i oczy.
Po chwili zobaczyłem czterech młodych ludzi idących wzdłuż brzegu i niosących wędki. Zatrzymali się przy wierzbie i dosłyszałem jak jeden z nich mówi:
- Mówię wam, że w tym miejscu ryby biorą jak nigdzie indziej, więc opłacało się przejść taki kawał drogi by zarzucić tu haczyk.
- No, mam nadzieję bo inaczej znowu będziemy jeść na kolację kaszę. – odpowiedział ponuro na to drugi.
Każdy z nich zaczął nawlekać jakiegoś robaka na haczyk, by następnie zamachnąć się trzymaną wędką tak aby posłać go jak najdalej. Potem usiedli na brzegu i czekali, wymieniając czasem ze sobą krótkie zdania. Ja natomiast starałem się pozostać w bezruchu ledwo sięgając łapami dna. Tak minęła około godzina, w czasie której żaden z tych chłopców nie złapał ani żadnej ryby. Wynikało to chyba z mojej winy ponieważ obecność smoka w pobliżu nie zachęcała ryb do zbliżenia się do haczyków z nawleczonymi na nie robakami. To bezowocne czekanie zniecierpliwiło w końcu jednego z ludzi, który głośno wyraził swoje niezadowolenie:
- Czekamy i czekamy, a nic jeszcze nie złowiliśmy!
- Spokojnie, wędkowanie wymaga cierpliwości. – rzekł ten, co przyprowadził ich na to miejsce.
- Teraz mówisz, że mam być cierpliwy? Wcześniej mówiłeś, że w tym miejscu ryby biorą najlepiej na całym jeziorze. Pff. – prychnął z pogardą – Znam lepsze miejsca.
- No to może pójdziesz w któreś z nich jeśli tu ci żle?
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW