Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Sztuczna twarz sztuki
dodano 09.02.2007
Czym jest kultura narcystyczna? Dlaczego tym mianem określa się kulturę współczesną? Oto refleksja na temat roli sztuki i sposobie jej oddziaływania na odbiorcę w XXI wieku.
Artysta nie indoktrynuje. Wolno mu kłamać i
zmyślać, tworzyć pozory prawdziwości. Nie ocenia się go za szczerość
przekazu, ale za piękno sposobu, w jaki mówi, za harmonijne połączenie
formy i treści. To nie znaczy, że artysta stoi ponad innymi. Może być
złym, niemoralnym człowiekiem, ale nigdy moralnym lub niemoralnym
artystą. Można się sprzeczać czy Mickiewicz był człowiekiem honoru.
Dziś wiemy, jak niemoralnie postępował wobec Polaków. Co do oceny jego
dzieł nie ma wątpliwości: są to dzieła bardzo udane. Jak jednak ocenić
je etycznie? To dobrze, że nawoływały do romantycznych zrywów? A może
to jednak źle?
Człowiek staje się artystą, podmiotem sztuki
tylko w chwili uczestniczenia w procesie twórczym lub w momencie, gdy
przemawia przez swoje dzieło do odbiorcy. Tylko w tych chwilach artysta
nie podlega ocenie moralnej. W każdej innej chwili jest tylko
człowiekiem. Artystę Rembrandta oceniamy, patrząc na obrazy o tematyce
religijnej cudnie ukazujące światło, Rembrandta człowieka oceniamy,
czytając o jego pijackim zamiłowaniu do rozbojów. Skąd ten dysonans
między życiem a twórczością? Przyczyna tkwi chyba w relacji między tymi
dwoma pierwiastkami. Życie jest pierwotne, sztuka – wtórna, życie jest
prawdą i źródłem, sztuka – naśladownictwem i czerpakiem. Życie jest
zmienne i pełne namiętności, sztuka chwyta strzępki uczuć, emocji i
stawia im mastabę lub monumentalny pomnik. I wreszcie; piękno sztuki
tkwi w harmonii, piękno życia w chaosie i nieprzewidywalności.
Tak
jak chciał Platon sztuka jako naśladownictwo jest poniżej życia. Jej
długotrwałość nie zachwyca, gdyż nie jest stała, to tylko ciągłe
umieranie i rodzenie się przy nowym odbiorcy. Jej ponadczasowość wynika
raczej z ponadczasowości wartości ważnych w prawdziwym życiu niż z
genialnego uchwycenia tematu przez twórcę.
Artysta – nadczłowiek?
Status
artysty w społeczeństwie zmieniał się wraz z biegiem czasu. Począwszy
od statusu rzemieślnika w starożytności, poprzez szarlatana z czasów
Moliera, aż do półboga, w dobie modernizmu, czującego silniej,
widzącego więcej, pozwalającego sobie na wszystko w imię twórczego
uniesienia, artysta przebył drogę od wielkiej skromności do skrajnej
pychy. Okres modernizmu jest szczególnie ciekawy. Wtedy o byciu artystą
zaczął decydować głównie sposób prowadzenia się, sztuka była dopiero na
drugim miejscu, jako element wchodzący do kanonu zachowań
artystycznych. Młódź galicyjska (wśród niej Boy czy Tetmajer) szła
ochoczo za rozpaczliwym głosem Baudelaire’a. Stada „albatrosów” z za
dużymi skrzydłami gromadziły się wokół Przybyszewskiego, urządzając
sobie szalone, „cygańskie” libacje. Tworzono sztukę i Teorię Skandalu,
trudno orzec jednoznacznie, która była ważniejsza. Zdaje się, że z tego
dorobku korzysta wielu współczesnych artystów „na pokaz”, choć
porzucono już wzniosłe idee spleenu.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW