Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Intelektualny Hedonizm
dodano 15.01.2007
Rozwalony na kanapie leń uruchamiając odbiornik TV wyłącza świadomość i pozwala wlewać w siebie strumień bodźców, który zalepi jego mózg i spuści stan wielobarwnej hipnozy.
Produkcje dla dorosłych, chociaż nieco bardziej złożone, oparte są na podobnym schemacie. W kinematografii, szczególnie amerykańskiej, miarą sukcesu filmu są dolary uzyskane z biletów. Film produkowany jest z myślą o jego przyszłej sprzedaży. Inwestorzy nie dbają o oryginalność produkcji, lecz o opinię widzów, która bezpośrednio przekłada się na zysk lub stratę. Autorskie pomysły reżysera i scenarzysty są na drugim planie – na pierwszym mus, że film ma się podobać. Nim rozpocznie się ich masowa dystrybucja filmy coraz częściej poddawane są takim samym testom marketingowym, jak wszystkie inne produkty. Zakończenie „Patriot games” z Harrisonem Fordem w roli głównej było dwukrotnie zmieniane pod wpływem wrażeń eksperymentalnej widowni. Konsultacje po pierwszym pokazie ujawniły, że publiczność uznała zakończenie za zbyt brutalne (Ford wbijał swemu oponentowi nóż w serce). Przerobiony finał również nie znalazł uznania (Ford dusił przeciwnika pod wodą), aż w końcu sięgnięto po wypróbowany sposób i rozprawę z negatywną postacią zakończono wielką eksplozją, co zostało z entuzjazmem przyjęte przez próbną publikę. Treści, które uzyskają aprobatę, zaspokojają oczekiwania widzów i zostawiają ich w miłym nastroju, utrwaleniu przekonania, że Kula Ziemska porusza się po prawidłowej orbicie i wszystko jest na swoim miejscu. Widzowie wyjdą z kina zadowoleni. Zapamiętają twarz aktora odgrywającego główną rolę i z chęcią kupią bilet na następny film, w którym zostanie obsadzony, spodziewając się równie przyjemnych wrażeń, szczęśliwi, że uniknęli konfrontacji z myślą obcą, obligującą do rozważań i jakiegoś ustosunkowania się, z myślą, która niepokoi odmiennością od własnych przekonań.
Obniżanie intelektualnej poprzeczki jak na dłoni widać na przykładzie telewizyjnej publicystki. Merytoryczne deliberacje są wypierane przez cyrkowe przekrzykiwanki pokroju „Co z tą Polską?” Tomasza Lisa, gdzie niskie zagrywki (podobno poważnych) polityków publiczność kwituje jarmarcznym tupaniem, gwizdami i śmiechem. Dzięki temu program cieszy się dużą popularnością, gdyż nawet niezbyt wyrobiony politycznie widz może go sobie oglądać i żywić przekonanie, że uczestniczy w ważnej publicznej polemice, jednocześnie bawiąc się przy tym wybornie, bo program bardziej niż debatę przypomina pikantny talk show, w którym docinają sobie wzajemnie dwie zwaśnione o miedzę rodziny. Również serwisy informacyjne zaliczają niższe loty, odkąd socjologiczne badania ustaliły, iż widzowie chętnie wybierają je spośród telewizyjnej oferty, gdyż wypełnieniem obywatelskiej powinności tłumaczą sobie czas spędzany przed szklanym ekranem. Nadawcy zwietrzywszy magnetyzm wiadomości zarządzili ich gruntowną reformę. Także na tej karcie historii polskich mediów niechlubnie zapisał się Tomasz Lis, przerabiając kolejne programy informacyjne na modłę sensacyjnych brukowców, zastępując rzetelną informację nacechowanymi emocjonalnie komentarzami. Byle nie trudzić przysłowiowego Kowalskiego frasunkiem samodzielnego myślenia i nie stawiać go przed pytaniami, na które nie potrafi niezwłocznie odpowiedzieć, lecz zaspokoić jego potrzebę posiadania własnej opinii poprzez wdrukowanie weń poglądów zgodnych z zamierzeniami redakcji.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW