Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
„Sąd porwał mi synka”
dodano 24.06.2009
- Niech Pan posłucha, sąd tak zadecydował, bo kierował się dobrem dziecka. - Ależ dobro dziecka nie było zagrożone. - No tak, patrząc tak dokładnie, ma Pan rację, ale sąd kierował się tym, żeby dziecko nie było zagrożone*.
Współczuję rodzinie państwa Lisieckich i potępiam z całą stanowczością wciąż trwające rozgrywki urzędów, które rozpoczęły wobec zakłopotanego ojca wyjątkowo nierówną grę. Nie wiem dlaczego, ale „ganianie go od drzwi do drzwi”, które rozpoczęli z nim urzędnicy, coraz bardziej przypomina mi podwórkową „grę w wariata” z okresu dzieciństwa, gdzie stojące w kręgu dzieci rzucają do siebie piłkę tak, aby „głupi Jasiu”, który ugania się z nią wewnątrz kręgu, za żadne skarby jej nie złapał... Wtedy, jak piłkę ktoś złapał, to kto inny stawał na jego miejsce i zabawa trwała... Tu jednak, w przypadku ojca, któremu porwano dziecko istnieje niebezpieczeństwo, że to odsyłanie od drzwi do drzwi, podejmowanie i odwoływanie różnych wypowiedzi w sprawie, niedotrzymywanie w niej terminów, jak ma to miejsce do tej pory, może się niestety skończyć któregoś dnia nerwowym wybuchem i wykrzyczeniem złości nie „chorego”, a po prostu wykończonego nerwowo ojca rodziny, której odebrano kilkudniowego niemowlaka. I problem polegał wtedy będzie jeszcze na tym, że u „normalnego” człowieka potraktowano by taki wybuch emocji, jako reakcję (przepraszam!)„wkur...nego” ojca, który miał prawo „nie wytrzymać ciśnienia”, jako normalkę i sytuację godną szerokiego protestu społecznego! Tutaj chodzi jednak o człowieka raz zdiagnozowanego, jako schizofrenika, więc każdy jego wybuch potraktuje się jako nawrót „choroby psychicznej”, co na zasadzie innych paragrafów niebłagalnie może się zakończyć wylądowaniem i jego w klinice psychiatrycznej, i co gorsza pozbawieniem praw rodzicielskich obydwojga rodziców.
Osobiście wraz z żoną chcielibyśmy dołączyć się do wielu życzeń wytrwałości, które napływają do Zbigniewa Lisieckiego od licznych protestujących w tej sprawie osób na forum, które utworzył właśnie z myślą o takich, jak on sam i wyrazić nadzieję, że już niebawem i w Polsce zacznie formować się aktywnie działający społeczny ruch antypsychiatryczny, który zajmie się deptaniem nowych ścieżek prawnych oraz szerzeniem innego spojrzenia na tzw. choroby psychiczne, w szczególności na schizofrenię, jak to ma miejsce po zachodniej stronie Odry (kontakt: anty-psychiatria.info). To właśnie nowe, fenomenologiczne podejście do tej przypadłości i intensywne wdrażanie tej myśli w społeczeństwie pomoże obalić panujące mity i uchronić w przyszłości inne rodziny przed podobną tragedią; a pamiętajmy, że schizofrenia może trafić każdego z nas. Dlatego nie zapominajmy, że najlepszym „lekarstwem” jest wtedy zrozumienie, zaufanie i podanie pomocnej dłoni, której dotknięty szczególnie oczekuje wtedy od najbliższych. Zamiast przerażać się, jak twierdzimy: „nielogicznym potokiem słów” i od początku w panice zatykać uszy, wysłuchajcie ich; spróbujcie choć przez chwile bez ignorancji i skazywania ich na margines społeczny ze stemplem „wariata” wsłuchać się w to, co mówią bez dzwonienia po pogotowie, czy policję. Bo to ma zawsze te same konsekwencje... Te ostatnie słowa kieruję w szczególności do rodzin bezpośrednio zetkniętych z tym tematem. Zapraszam matki, ojców, żony i mężów do krótkiej refleksji nie nad postępowaniem „trafionych” schizofrenią, ale nad własnym. I próbą odnalezienia własnych błędów. Bo w sumie winny nie jest nikt, a jednak płaci ktoś...
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW