Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Czy będziemy mieli prohibicję hazardową w internecie?
dodano 13.07.2008
Niedawno Biuletyn Informacji Publicznej opublikował projekt kolejnej nowelizacji ustawy "hazardowej". Liberalna ponoć Platforma proponuje nam w nim m.in. wypranie z internetu wszelkich nawet śladów, e-hazardu. Czy to dobry pomysł?
Argumentem na korzyść pełnej prohibicji jest też zdaniem autorów uzasadnienia fakt, że żaden z krajów, które zalegalizowały e-hazard nie wyplenił tak do końca jego nielegalnych form, zwłaszcza w odniesieniu do dzieci i młodzieży. Jest to argument o tyle słaby, a nawet zupełnie bez sensu, że dzieci i młodzież także popalają i popijają i nikt z tego powodu nie wprowadza prohibicji alkoholowej i zakazu produkcji oraz sprzedaży papierosów, chociaż skala zjawiska w obu tych przypadkach jest o parę kategorii większa, w porównaniu z dość dętym, moim zdaniem, problemem hazardowania się młodzieży. I hazard i nałogi, zwłaszcza narkotyki, są niebezpieczne dla psychiki młodych ludzi, ale nałogi niszczą także organizmy fizycznie. Także alkohol i papierosy są produkowane nielegalnie, a walka z tym pewnie nigdy się nie skończy.
Podnoszą także autorzy uzasadnienia to, że e-hazard stwarza możliwość prania "brudnych pieniędzy". Cóż, taką możliwość stwarzają także inne formy hazardu, nawet poczciwy Duży Lotek, prowadzony przez Totalizator Sportowy, a także jeszcze paręnaście innych form działalności gospodarczej. Trzeba po prostu nauczyć się temu zapobiegać, a nie uciekać od problemu.
No i jest jeszcze argument ukrytej (a nawet całkiem jawnej) reklamy na stronach www, zachęcającej do zawierania zakładów. Proszę zauważyć, że najlepiej może temu zapobiec właśnie legalizacja e-hazardu, ponieważ tylko wtedy można uzależnić przyznanie licencji od niestosowania takiej reklamy. Nielegalny e-hazard reklamować się wręcz musi, chociażby po to, by przełamać nieufność potencjalnych klientów. A po decyzji prowadzenia nielegalnego e-hazardu ryzyko dołożenia do ewentualnych zarzutów jeszcze nielegalnej reklamy - to już niewielki pryszcz.
Awersja autorów nowelizacji ustawy do e-hazardu ma moim zdaniem wyłącznie podłoże kulturowe; pijemy od wieków, palimy wprawdzie nieco krócej, ale również dostatecznie długo, by uważać to za normę (na szczęście coraz mocniej kwestionowaną), natomiast klasyczny hazard nie był jednak wcześniej ani bardzo masowy, ani taki bardzo popularny, dlatego jesteśmy na jego temat, jako społeczeństwo, nieco bardziej wyczuleni. Ponieważ jednak po pierwsze charakterologicznie nie różnimy się aż tak bardzo od innych, bardziej "hazardowych" narodów, a na dodatek bardzo chętnie przyjmujemy płynące od nich wzorce zachowań i do nas hazard dociera - pod wszystkimi postaciami i zapewne docierać będzie. Zamiast nieskutecznych zakazów, przysparzających pracy i tak niewydolnym organom ścigania i wymiaru sprawiedliwości, lepiej byłoby zatem, poprzez legalizację, uzyskać nad e-hazardem jakąś kontrolę. Zadziwiające jest w tym wszystkim także to, że zakazem e-hazardu objęty został również państwowy monopolista Totalizator Sportowy - i prowadzone przez tą Spółkę gry. Przecież w tym przypadku kontrola i monitoring jest wprost dziecinnie łatwa, a przy tym dająca wiedzę o zainteresowaniu Polaków tą forma hazardu.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW