Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Czy będziemy mieli prohibicję hazardową w internecie?
dodano 13.07.2008
Niedawno Biuletyn Informacji Publicznej opublikował projekt kolejnej nowelizacji ustawy "hazardowej". Liberalna ponoć Platforma proponuje nam w nim m.in. wypranie z internetu wszelkich nawet śladów, e-hazardu. Czy to dobry pomysł?
Nie jestem specjalistą od internetu, tylko zupełnie przeciętnym jego użytkownikiem, nie jestem także specjalistą od bankowości. Skoro jednak, nawet ja, mogę wskazać jak słabo pozatykano dziurki w tym durszlaku, to z poodtykaniem, albo zrobieniem nowych, specjaliści motywowani niemałą "kasą" do zarobienia na e-hazardzie - nie będą mieli żadnych problemów. A ta motywacja będzie rosła proporcjonalnie, do coraz większych możliwości w technice internetowej i wzrostu zamożności Polaków. Znacznie lepiej wyszło autorom projektu zmian ustawy uszczelnienie przepisów w odniesieniu do automatów, niż zapewnienie faktycznego wyegzekwowania zakazu hazardu w internecie. Na dodatek dość słabo wygląda też uzasadnienie tego zakazu.
I tak autorzy uzasadnienia słusznie wskazują, że organizatorzy e-hazardu całkowicie ignorują przepisy obowiązującej ustawy o grach i zakładach wzajemnych, a także nie płacą podatków i stanowią nielegalną konkurencję dla legalnego hazardu, obniżając jego przychody. Racja! - tylko pytanie, czy można i trzeba to zmieniać totalnym, acz mało skutecznym zakazem hazardu, czy nie lepiej powalczyć o ten fragment rynku, dając graczom możliwość legalnej, kontrolowanej gry w internecie. Tym bardziej, że sami autorzy dodają w uzasadnieniu ustawy, iż nielegalnie działające w Polsce firmy bukmacherskie, tak ogólnie to są jednak legalne, bo zarejestrowane i mające licencje w tzw. rajach podatkowych, a na dodatek stoją - na kto wie, czy nie słusznym stanowisku - że mogą oferować swoje usługi na terenie całej Unii Europejskiej. Być może, gdyby stworzyć im możliwość szybkiego i łatwego dodatkowego zarejestrowania się także w Polsce uczyniłyby to, by spokojniej prowadzić swój interes. Warunkiem takiej działalności mogłoby być powierzenie Totalizatorowi Sportowemu funkcji pośrednika w zawieraniu transakcji hazardowych (np. poprzez obowiązek zapłaty za zawierane zakłady kartami prepaidowymi, wykupywanymi w kolekturach), na czym zarabiałaby i ta Spółka i budżet Państwa, dzięki wpływającym podatkom, a e-hazard byłby pod pełną kontrolą. Nie byłoby w ten sposób możliwe np. przedłużanie gry w nieskończoność (czym martwią się autorzy uzasadnienia, jako czynnikiem uzależniającym od hazardu), ponieważ wygrane na karcie prepaidowej realizowane byłyby obowiązkowo także w kolekturach Totalizatora). Dopiero wtedy można by się zaopatrzyć i używać grubego, prawnego kija, na te wszystkie firmy i spółki hazardowe, które nie chciałyby skorzystać z danej im marchewki.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW