Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Zmiany. Jak odstawić niemal półtoraroczne dziecko od piersi?
dodano 08.07.2008
O tym jak trudno przeciąć pępowinę. Dla matek karmiących. Wyłącznie! Proszę posłuchać i nie skarżyć, że nie ostrzegałam.
W dzień Jaś próbował dostać się do mlekopoju dwa razy i ja te dwa razy odmówiłam. Spojrzał na mnie kocimi oczyma ze ‘Shreka’ i położył rękę na piersi. ‘W cycusiu nie ma mleka, synku, już nie ma.’ Odszedł niepocieszony.
Post factum.
Nie miałam pojęcia, że ranne karmienie było ostatnim karmieniem piersią. Gdybym mogła przewinąć te chwile, klatka po klatce, wrzuciłabym kilka z celebrowaniem karmienia, udawałabym madonnę z aureolą nad głową. Do końca świata będę miała przed oczami ssącego pierś synka, w błogostanie totalnym, w poczuciu bezpieczeństwa, bezkresnego i constans, a w sobie wspomnienie krystalicznie czystego spokoju.
Wieczór dnia drugiego.
Po kąpieli i koszmarze mycia włosów, zapłakanego Jaśka udało mi się rozweselić a nawet mocno rozbawić głupimi minami i debilowatymi odgłosami udawanego dławienia się. Wydurniam się pierwszorzędnie, zakładając mu piżamkę a w głowie myśl o karmieniu z butelki sieje zamęt: ‘Nie, na pewno nie ruszy, za skarby. Nigdy.’ TE zostaje na chwilę ze znów rozbeczanym Jaśkiem (Cycuś poszedł! Odszedł i zostawił mnie z człowiekiem bez cycka!) a ja w try miga lecę odciągać pokarm. Za chwilę jestem z nim, uzbrojona w butelkę, biorę malca na ręce a ten, ruchem zawodowca, wypluwa smoczek, otwiera dzióbek i czeka na pierś. A tu nagle, z rozpędu wpada mu w usta smok z butlą! Jednozgłoskowy okrzyk zawodu, że matka tak go wycyckała, dosłownie przecież, ale krótki bo jednak kropelka mleka, która sprytnie przykleiła się do Jasiowych warg, okazała się w smaku znajoma a smok, co prawda silikonowy, w kształcie do sutka podobny. Pije z zadowoleniem, patrzy zimnym wzrokiem w moje oczy. Ze 100 ml zostawia jakieś 20 i wykrada się z moich objęć na łóżko. Przewraca się ze 3 razy i zasypia snem kamiennym. YES, YES, YES!
DZIEŃ TRZECI. WTOREK.
Noc minęła podobnie jak pierwsza. Jaś wybudził się kilka razy z marudzeniem pod nosem. Spaliśmy do po 7mej. Trochę spanikowana, pobiegłam odciągać mleko, Jaś harcował na łóżku. Kiedy zbliżałam się z butelką, pomruczał na nią z daleka, po czym chwycił i opróżnił do dna. He! I tym samym mamy dobę bez cycusia!
Wieczorem, po udanej tym razem kąpieli, Jasiek zasiada do butli pełnej 180ml mlekiem matki (o!o! tak dużo się we mnie mieści?!) Chwila na udawane, wydaje się, marudzenie, po czym smok ląduje w czeluściach Jasiowych ust. Ten zasysa go gwałtownie. Po mleku zostaje wspomnienie na ściankach butli i gardłowe odbijanie się po degustacji. Mleko trochę Jasia regeneruje co świetnie obrazuje dziki i niestety półgodzinny taniec na łóżku. W chwilach osłabienia sennego, zdaje się, wkładam go do łóżeczka a ten zbój wstaje rychło na nogi, odganiając rozsiadły na powiekach sen i wyciąga rączki do matki: ‘z mamą chcę być, z mamą!’. Mięknę na takie gesty bo przecież wina siedzi we mnie pt. zabrałaś mu cycka!
Zasypia udręczony tymi rozstaniami i powrotami a ja znękana idę do Te, który beze mnie ucztuje czas wolny od dziecinnych okrzyków i rozkazów.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW