Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Efekt Giocondy - część 1
dodano 04.04.2008
Czy media manipulują informacją? Ależ oczywiście! Czasem robią to zupełnie świadomie, bywa jednak, że wiadomość zostaje zdeformowana poprzez nierzetelność i ignorancję dziennikarza. To zjawisko możemy nazwać „Efektem Gicondy”.
Weźmy na początek dosyć ważną swego czasu informację związaną z amerykańską satelitą szpiegowską, która w drugiej połowie stycznia 2008 roku uległa poważnym usterkom i zupełnie wymknęła się NASA z pod kontroli. Pierwszy raz miałam okazję usłyszeć o tej historii na CNN Channel. To jednak, w jaki sposób informacja została przedstawiona może być sztandarowym przykładem „Efektu Giocondy”. Jest 25-ty styczeń wieczorem. Od kilku dni, CNN nadaje (niemalże 24 godziny na dobę) informacje dotyczące francuskiego banku Societe Generale i podejrzanego o finansowe malwersacje 31- letniego maklera Jerome Kerviela, którego to inwestycje kosztowały instytucję niespełna 5 mld Euro. W tym czasie telewizja zdążyła przewałkować wszystkie „istotne” kwestie takie jak Societe Generale, skład zarządu, pracowników, prawo bankowe i finansowe, wysokość poniesionych strat, ich konsekwencje, prognozy na przyszłość... brakowało tylko raportu o kolorze ścian w biurze dyrektora SG i mielibyśmy pełny obraz sprawy. Oczywiście co godzinę, znudzeni do bólu widzowie, mogli liczyć na „update” sytuacji. 25-go stycznia uaktualnianie wiadomości polegało na cogodzinnym pokazywaniu domu Kerviela (w którym to ponoć się schował) i coraz to nowszych jego zdjęć – prywatnych czy też służbowych. Tego dnia nie wydarzyło się w jego sprawie kompletnie nic, a jednak CNN co godzinę prezentowało nam „breaking news” – w tym wypadku była to zmiana pejzażu na ulicy przy której mieszkał makler. Gdzieś pomiędzy „Societe Generale – Jerome Kerviel” show, podczas wieczornych wiadomości, wkrada się niespełna 30 – sekundowy news, w którym spiker tonem monotonnym informuje widzów, że oto na orbicie okołoziemskiej kursuje amerykańska szpiegowska satelita, która właśnie uległa awarii i NASA nie ma nad nią praktycznie żadnej kontroli. Poza tym faktem, prezenter dodaje, że istnieje prawdopodobieństwo iż „kosmiczny śmieć” uderzy w któryś z kontynentów, a taki scenariusz – poza oczywistą eksplozją - jest o tyle niebezpieczniejszy, gdyż satelita zawiera różnego rodzaju radioaktywne substancje. Na tym półminutowa wzmianka się kończy, a studio oddaje głos dla sterczącego od rana pod posiadłością Kerviela reportera, który przejętym głosem informuje nas... że w sprawie nie ma żadnych postępów.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW