Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Księga Rozczochrańca
dodano 12.03.2009
moooja wi na mooja wina....moja bardzo...zgorszyłem,...o jak bardzo...o
-jęcząc przy tym niemiłosiernie i stękając, jakby odmawianie formuły skruszenia sprawiało mu cierpienie
Prawdzianie wyróżniali się tym że mieli taki okropny, beznadziejny wprost nawyk mówienia prawdy. Nie umieli widać biedacy kłamać, -przez co szokowali często otoczenie w którym żyli, i stawali się dla niego uciążliwi, jeśli nie nie znośni.
Ale wystarczył jeden telefon do biura poprawności i wszystko wracało do normy.Ten mały telefonik zmieniał ich świat w jedej chwili Wypędzony z wyznaczonego przez władze zgodnie z klasyfikacją społeczną domu, musiał włóczyć się, w czarnych szatach przypominających worek, i z piętnem na czole. Sypiał gdzie popadnie, a jedzenie zdobywał na śmietniku.
Zaraz za nim, jakby go śledziła, przechodziła pielęgniarka uliczna, tak zwana "street sister", w slangu nazywana "ulicznicą".
Ale nie było nic śmiesznego w instytucji ulicznicy.Ulicznica była panią życia i śmierci. Jeśli nie zrobiłeś obowiązkowych badań corocznych, a nawet jeśli zrobiłeś, i nie przedstawiłeś sprawozdania przed Wysoką Izbą, [ -oczywiście nie osobiście, ale wysłanego droga pisemną oświadczenia, kto by takich malaków, małaczków i szaraczków chciał przyjąć w Wysokiej Izbie Ludowej?], to mogłeś mieć spore problemy.
Aha, same siebie 'striterki" nazywały "śliczne -uliczne", lub ślicznymi siostrami, -i tak do siebie mówiły.
Jeśli następnym razem wymigał się taki od powszechnych, jawnych i obowiązkowych badań, to niestety uznawano go za poważnie chorego i niebezpiecznego dla społeczeństwa, a przeznaczano takiego zwykle do uśpienia, czyli eutanazji.
I dla takich opieszałych jak on, siostra uliczna była kimś w rodzaju rakarza usypiającego bezpańskie psy. Psy za którymi nikt się nie wstawi i nie ujmie. Bezdomne i bezpańskie.Włóczące się bez celu po ulicach miasta.
Kartę badań należało tez nosić stale przy sobie. Po co? Nie wiadomo. Przecież wszystko było zapisane w mikroczipach
Grupa krwi, i stan narządów wewnętrznych, mapę genetyczną, klasyfikacje, numer i identyfikację, przeznaczenie społeczne, stan zdrowia, przebyte choroby, itd.
I kiedy jakiś dostojnik potrzebował nagle któregoś narządu, mogłeś zostać zgarnięty z ulicy do szpitala w każdej chwili, co ludzie nazywali "łapankami". Jak wyglądała łapanka? Zwyczajnie. Czujniki namierzały ludzi o największej zgodności narządów z biorcą, i wtedy... zaczynała się "łapanka" albo "branka", a lekarze wraz z policją otaczali teren i ścigali umierającego nieszczęśnika aż do skutku. Czasami zdarzało się że ten wiedząc o swoim przeznaczeniu umierał ze strachu na zawał lub wylew. Albo stał sparaliżowany bez ruchu i czekał nie mogąc się ruszyć z miejsca.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW