Ithink.pl  - Dziennikartstwo Obywatelskie
Będąc młodą konowałką cz.1
dodano 12.10.2007
Wredne przez wesołe przez wredne
Ten dosyć skrajny przykład w jaskrawy sposób przedstawia, w ręce jakich ludzi oddane zostało zdrowie i życie Polaków z chwilą wejścia w życie ustawy o ratownictwie medycznym…
Gwoli ścisłości dodać muszę, że zachwyt dysydentów nad kształtem potworka, jaki został stworzony, w takich warunkach usprawiedliwiony być może li tylko brakiem jakiejkolwiek kontroli nad działaniem samodzielnym Panów Ratowników z braku możliwości teletransmisji danych (co ma miejsce w każdym kraju, który zdecydował się wpuścić ratowników do samodzielnej pracy - samodzielnej, ale pod bezpośrednią kontrolą dyżurnego lekarza dzięki transmisji danych dotyczących wszystkich parametrów życiowych chorego na odległość!!!).
I aby zachować twarz i uczciwość podkreślę, że ratownictwo medyczne w oparciu o licencjatów kończących Akademie Medyczne ma ogromną przyszłość. Ale ci ratownicy są niestety tak samo tępymi i ograniczonymi umysłowo przedstawicielami społeczeństwa, jak lekarze, ponieważ muszą długie lata uczyć się do matury i zdać wiele trudnych egzaminów na studiach poświęcając mnóstwo czasu na naukę, odbywać praktyki i staże zanim zasiądą na zaszczytnym miejscu w karetce… Gdzież im więc do jednostek wybitnych??? No gdzież???
A my?
My śmiejmy się, bo śmiech to zdrowie, jak powiadali nasi przodkowie, może dzięki temu nie będziemy chorować, a co za tym idzie ominie nas kontakt z rzeczywistością…
Was też.
Co mnie jeszcze rozśmiesza?
No to akurat proste pytanie.
Koledzy, oczywiście koledzy…
Moi, ci po fachu… Ci z pipidówy o ambicjach profesorskich, ale z kulturą żula spod budki z piwem.
Zabawne są zwłaszcza ich zazdrości i małostkowość, tak dobrze widoczne z odległości, z jakiej ich obserwuję.
I nie chodzi mi tu wcale o bezpardonowe golenie chorych z kasy - to mogę skwitować niezbyt eleganckim stwierdzeniem opartym o wysokość lekarskich pensji „każdy orze, jak może”, a skoro pacjenci płacą, to widać chcą.
Cyniczne to może i niepopularne, ale za to uczciwe, tym bardziej że uczciwie staram się nie brać, a przynajmniej nigdy nie uzależniam swojego działania od podniet finansowych (chora jestem jakaś, ale mam nieodmiennie satysfakcję płynącą z faktu, że miałam rację…). Zarabiam pracując DOSŁOWNIE przez 7 dni w tygodniu w 6 miejscach (liczyłam skrupulatnie), a rozrzut moich zainteresowań jest skrajny. Pasją jest Klinika, której chętnie oddałabym duszę (i niezłomnego ducha) razem z ciałem, dochodem jest praca w karetce reanimacyjnej, a zawodem opieka nad 3000 istnień ludzkich w terenie…
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ 
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW



















 



 
 
 

