Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Wakacje po polsku
dodano 16.08.2007
Morza szum, ptaków śpiew, złota plaża pośród drzew... Któż z nas, nie marzył, choć raz o takim właśnie scenariuszu wakacyjnego wypoczynku
Niewątpliwym atutem niemal każdej nadmorskiej miejscowości, oprócz tych oczywistych, takich jak plaża, są także skwery zieleni, deptaki z licznymi ławkami, gdzie możemy odpocząć „ po trudach” plażowania. Niestety, w wyżej wymienionej miejscowości i z tym jest problem. Dysponuje ona, bowiem dosłownie 8 obiektami typu ławki. Jak na kurort mający tak wysokie mniemanie o sobie i wysokie ceny za oferowane „ dobra” jest to liczba zastraszająco wręcz mała. Do tego są one rozmieszczone w bezsensownych miejscach, co sprawia, że zamiast służyć odpoczynkowi jednych, tarasują przejście innym, a to odbiera ochotę do wylegiwania się na nich.
W końcu przyszedł czas na ulubione plażowanie! Pierwsze rozczarowanie nastąpiło już przy wejściu, kiedy okazało się, że dawna, piękna szeroka plaża, jest węższa o całe 10 metrów. Nietrudno się domyślić, że wielkość plaży, nie była wystarczająca, dla licznie przybyłych, spragnionych słońca turystów. Aby zająć dogodne miejsce tj. blisko brzegu i zapewnić sobie tym samym w miarę dogodne dojście do morza, trzeba było stawić się na plaży z pełnym wyposażeniem (parawan, leżak, parasol)o godzinie 9. To, co działo się później przypominało cyrk i nijak miało się do sielskiej atmosfery wakacji. Na porządku dziennym było łączenie parawanów mające uniemożliwić dojście do wody, tym, którzy ośmielili się zażyć nadmorskiej kąpieli. Bezmyślność ludzka, przy rozkładaniu koców, tudzież ręczników osiągała szczyty, każdy dążył do zagarnięcia najmniejszego nawet, lecz wolnego kawałka plaży. Doprowadzało to do kuriozalnych sytuacji, kiedy to opętani rządzą uchwycenia choćby promienia słońca wczasowicze rozkładali się dosłownie w nogach „ sąsiadów”, przybyłych wcześniej. Zdecydowanie najgorzej w całej sytuacji miały dzieci, gdyż miejsca na zabawy typu robienie babek z piasku, czy też budowanie zamków, nie było prawie wcale. Miłośnicy sportów plażowych, musieli poszukać innych rozrywek, gdyż siatka do gry była dla władz, najwidoczniej zbyt dużym luksusem. Obserwując całą sytuację z boku, zamiast beztroskiego: „ czas relaksu, relaksu, relaksu to czas”, miało się ochotę zaśpiewać na cały głos: „ I co ja robię tu?”
Na plaży nie można grać w siatkówkę, budować zamków z piasku, można za to kupić wszystko od drożdżówek w astronomicznej cenie 2.50 za sztukę( dla porównania cena sklepowa wynosiła 1.20!) po kosmetyki do opalania, na wypadek gdyby koś zapomniał, bądź nie zdążył się zaopatrzyć. Na plaży można też było wypożyczyć leżak. Tutaj uwaga kaucja za jego wypożyczenie wynosiła „ marne” 100 zł.! Nie, bynajmniej nie był to leżak ze złota, wysadzany drogocennymi kamieniami, bądź najnowszy jego model widywany na filmach w bardzo eleganckich hotelach, lecz zwyczajny, by nie rzec stary do tego o dziwnej, trudnej do rozłożenia konstrukcji. Cóż, aż ciśnie się na usta, aby zaśpiewać za Kazikiem: „ Polska, mieszkam w Polsce, mieszkam tu, tu, tu!”.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW