Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Zagubione odgłosy
dodano 03.08.2007
Pewien słynny poeta polski, który w swoim słynnym utworze pisał, że jego ojczyzną jest Litwa, a konkretne tereny położone dziś na Białorusi, wybrał się kiedyś na tereny dzisiejszej Ukrainy, konkretnie na Krym, należący niegdyś do Turcji.
Czytelnik jednak wcale nie wie, co było po czym i można go tak sobie poprzenosić dowolnie z miejsca na miejsce, sprawiając że zapomni iż w ogóle miała być mowa o zagubionych odgłosach. Tak się niestety składa, że o odgłosach nie mam już specjalnie nic do powiedzenia i trudno do tematu już teraz wrócić, ale można jeszcze tekst uratować zamykając go mniej więcej tym, czym go otwarto. W sukurs przyjdzie tu nam wspomniany wtedy poeta, który przypadkiem zmarł właśnie w Turcji, w mieście, o którym pisząc cokolwiek o tym kraju, wspomnieć przecież trzeba. Wszystko się więc dopina geograficznie i chronologicznie bo przecież jakby to wyglądało gdyby wielki poeta zmarł na początku tekstu. A to, że zmarł akurat w Konstantynopolu, który dziś już się tak raczej nie nazywa, zdaje się dość łatwo wytłumaczalne. Dla kogoś, kto lubi ciszę i jakieś zagubione w niej odgłosy, tam musiało być dla niego znacznie za głośno. Oczywiście, w tamtych czasach miasto nie liczyło ponad dziesięciu milionów mieszkańców jak obecnie i natężenie hałasu nie było pewnie aż tak duże ale obecny stan musi choć częściowo wynikać z niegdysiejszego. A stan dzisiejszy jest taki, że prócz tańczących derwiszy i pięknych meczetów można zaobserwować bazar jeden wielki, na którym dla każdego handlowca jest się przyjacielem. Szczególnie niebezpieczne zdają się przejścia podziemne, w których zagęszczenie handlarzy jest tak wielkie, że przechodzącemu zostaje tylko wąziutki przesmyk, który zdaje się zamykać jak cieśnina Mesyńska z biednym Odyseuszem pośrodku zmuszając do zakupów. Stan obecny jest taki, że miasto handluje całą dobę i nie jest to handel polegający na tym, na czym polega działalność polskich sklepów nocnych, gdzie od czasu do czasu dotrze jakiś zabłąkany pijaczek czujący niedosyt wrażeń. Nie, tam ma się wrażenie, że za dwa dni wybuchnie wojna i wszyscy nagle zdecydowali się zapakować cały dobytek do ciężarówek i gdzieś go wywieźć. Nie da się tam zasiąść na ławce tak by za chwilę w nie podjechał pod nos jakiś furgon i uwijający się jakimś szale i nieopamiętaniu mężczyźni nie zaczęli wynosić całego towaru znajdującego się w pobliskim sklepie. Wieszcz umarł, miasto żyje.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW



















