Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Tusk, Smoleńsk i kibice
dodano 02.11.2011
Sytuacja w kraju a sytuacja na stadionach, czyli co kibice zarzucają Tuskowi.
Tak jak „państwo świeckie” coraz bardziej bezczelnie odnosi się do katolików (a więc co najmniej 35 z 38 milionów obywateli), tak sam Tusk chciał upokorzyć Lecha Kaczyńskiego i umniejszyć jego rolę. „Powiem brutalnie, nie potrzebuję pana prezydenta” – to kwintesencja stosunku Donalda Tuska do głowy państwa. „Dorżnąć watahę”, „wyginiecie jak dinozaury”, „moherowe berety” – takie określenia padały z obozu Donalda Tuska. Kiedy Radosław Sikorski mówił: „prezydent może być niski, ale nie powinien być mały” i że nie powinien „zgrywać zucha, wałęsając się gdzieś po górach Kaukazu”, sala Platformersów wybuchnęła brawami, choć minister spraw zagranicznych doskonale wiedział, że prezydent Kaczyński mobilizując prezydentów sąsiednich państw do wspólnego lotu do Gruzji uchronił prawdopodobnie ten kraj przed podzieleniem losu Czeczenii, co samo w sobie – bez względu na błędy jego prezydentury – zasługiwało na Pokojową Nagrodę Nobla.
Minęło półtora roku od czasu, gdy nieprzebrane tłumy zaczęły gromadzić się przed Pałacem Prezydenckim, gdzie harcerze ustawili drewniany krzyż z nadzieją, że zostanie do czasu zbudowania pomnika. Nowy prezydent nie rozpoczął swojego urzędowania od zapowiedzi działań na rzecz wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej czy godnego upamiętnienia ofiar, ale zapowiedzi usunięcia krzyża, który dla wielu był znakiem pamięci. Spotkało się to z protestem, na który odpowiedzią były przejawy agresji napuszczonej podpitej młodzieży, kiedy już nie tylko na zorganizowanym w środku nocy (!) za zgodą władz stolicy głośnym „happeningu” wyszydzano i parodiowano symbole religijne, co wręcz w biały dzień bito modlących się ludzi.
„To nieważne, że to grupka broniąca krzyża na Krakowskim Przedmieściu była obiektem agresji: obrażana, prowokowana, atakowana fizycznie. Szokujące akty przemocy przeciw niej nie zostały dostrzeżone przez największe telewizje, każdy desperacki akt obrony pokazywany był w nieskończoność” – pisze Bronisław Wildstein w „Rzeczpospolitej” z 4 X 2011. Wtedy Tusk nie mówił o „kibolach”, zobaczył ich podczas „prowokacji bydgoskiej”, którą wykorzystał do ograniczenia pokojowego zjawiska kontestacji politycznej środowisk kibicowskich, wywieszających nieprzychylne rządowi transparenty.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW