Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Ostatni Traper Rzeczpospolitej
dodano 17.06.2008
Czy polski "Dziki Zachód" po wielu dziesięcioleciach stał się dobrą ojczyzną dla potomków repatriantów z rożnych regionów Drugiej Rzeczpospolitej? Na czym polega dzikość i ciężkość tzw. Ziem Odzyskanych?
Trzeba mieć swoje Karpaty i plecak na ramieniu, to są inne tory. Śni ci się las, skały, krajobrazy. Nie trzeba tak pędzić, słońce wschodzi i zachodzi, to wszystko starcza, tyle dynamiki przynosi każda pogoda. Zwierzęta tym bardziej, każdy gatunek ma swoją witalność, wysoce komunikuje. Lekko słońce przygrzeje już mrówki wychodzą ze swoich kopców, para myszołowów mknie nad skałami, drozdy, kosy, sikorki, dzięcioły, grzywacze...
- W mieście nie ma zlituj, harpie i labirynt szczurów, żaden romantyzm.
W waszym regionie fakt widać brak gospodarności, ludzie piramidę gnoju koło domu stawiają. Chodzę, to widzę, cały Dziki Wschód tu zajechał, osadnicy dbają o Dolny Śląsk jak o dom robotniczy! Każdy fragment tutejszej rzeczywistości mówi o tych ludziach kim oni są.
- To prawda! Moi rodzice przyjechali w Sudety z Mazowsza, ale znajomych mam o rodowodach ukraińskich, niemieckich, białoruskich czy litewskich, tylko, że mało, kto jest w stanie się przyznać do starych korzeni, a z nowym otoczeniem, też się nie identyfikuje. Masz rację: Dom Robotniczy!
Ale co chcesz tu była Trzecia Rzesza!
- Paradoksalnie można nazwać ziemie wroga ojczyzną, tylko, że mój ojciec rodził się w Skierniewicach, a nie w Hirschberg. Wiec jestem czy nie jestem u siebie?
Dlatego preferuje Karpaty. W Sudetach ludzie nie tylko są na bakier z poniemieckim dobytkiem, ale i z naturą, ona nie jest dla nich do końca swojska.
- To są sprawy zawiłe, ziemie przyznane, a nie odzyskane. Ciągle śmierdzi tu swastyką, złożoność urasta, a z nią rozdarcie, poczucie braku tożsamości. Polska i Warszawa dla Dolno-Ślązaków to coś odległego, bliżej stąd do Pragi, Berlina, Bratysławy, Budapesztu czy nawet Wiednia.
U nas na Kaszubach jest inaczej. Ludzie to społeczność dbającą o region, tożsamość i otoczenie. Dla nas liczy się reputacja, ukradniesz coś, masz piętno złodzieja i to do końca życia. Jesteś niegospodarnym brudasem wszyscy ciebie palcami wytykają i nikomu do głowy nie przyjdzie stawiać na środku podwórka gnojowych kopców "Kościuszki".
- Niemcy, tożsamości wspólnej z nimi nie mam, podobnie jak z Warszawą. Zostaje mi tylko figura mentalna, zadanie domowe z zakresu multikulturowości.
Ziemia Babel! Trzeba stąd uciekać oszczędzić sobie dalszego widoku stojących od 60 lat ruin, nawet ekonomia człowieka do tego zmusza, żeby nie patrzeć już na to wszystko.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW



















