Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Patriarchat a patrytutalat i matryacciperat w największych kulturach
dodano 13.05.2010
Mężczyźni wcale nie rządzą kobietami. To kobiety wyznaczyły mężczyzn na rolę swoich opiekunów i niewolników. Potwierdza to historia i kultura każdego społeczeństwa.
Jeżeli już oceniamy politycznie ukształtowane prawa obowiązujące kobiety i mężczyzn, to na mocy tych wprowadzonych przez polityków praw od zawsze raczej płeć żeńska wykorzystywała płeć męską, sama nie posiadając zbyt wielu obowiązków, a mniej lub bardziej korzystając ze wszystkich przywilejów, niż odwrotnie. Bowiem matryacciperat panował na nie mniejszej (a raczej większej) części globu i nie której niż patriarchat.
Jak wiele osób zwraca uwagę na fakt, że kobiety prawie nigdy nie były posyłane na wojnę? Że pierwsze opuszczają tonący okręt (przykładem statku, z którego uratowanych 90% stanowiły kobiety może być Titanic). Że w trakcie powodzi ratowane są jako pierwsze (70% ofiar powodzi to mężczyźni). Że kobiet się nie bije (nawet kwiatkiem). Że do ich demonstracji się nie strzela (http://interia360.pl/artykul/quot-wyzwolenie-quot,34177). Jak często zwraca się uwagę, że mężczyźni finansują kobiety, rola żywiciela rodziny jest obowiązkiem, nie przywilejem. Jak często zwraca się uwagę, że budżet, ZUS, ministerstwo zdrowia, ministerstwo edukacji, itd. wydaje na nie więcej niż na mężczyzn, mimo że płacą one niższe podatki. Że pomagało się wdowom a nie wdowcom, że ratowało księżniczki a nie książęta. Jak często zwraca się uwagę, że kobiety chroni się i chroniło przed niebezpiecznymi zawodami (mężczyźni stanowią 94% ofiar wypadków w pracy), teraz niektórymi wcześniej przed wszystkimi (co sprowadza się do tego samego, biorąc pod uwagę dawne „przepisy BHP”). Jak często zwraca się uwagę, że kobietę w ciąży otacza się szczególną opieką. Że kobietom się ustępuje, pomaga i usługuje. Schlebia. To wszystko świadczy o wysokim statusie kobiet w naszej kulturze, mimo braku pań na szczeblach władzy, oraz o ułatwieniach czynionych im przez tę władzę, mimo że pozbawioną kobiet. A przecież podobnie jest w innych kulturach. W każdym z czterech wielkich kręgów cywilizacyjnych, do których zaliczają się cywilizacje: śródziemnomorsko-rzymsko-chrześcijańsko-zachodni (dzielony na grecko-bizantyjsko-prawosławno-wschodzni i rzymsko-zachodni), mezopotamsko-bliskowschodnio-islamski (dzielony na arabski i perski), indyjski i chiński (dzielony na północny i południowy), kobieta cieszyła się i cieszy szczególnymi względami.
Często słyszymy o tym, że w Chinach rodzi się mniej dziewczynek niż chłopców. Po takiej informacji od razu nasuwa się myśl, jakoby Chińczycy woleli synów niż córki. Tymczasem oni po pierwsze nie tyle stronią od dziewczynek, co potrzebują syna, który byłby kontynuatorem ich rodu. W warunkach, gdy mogą mieć tylko jedno dziecko, po prostu: potrzebują syna, ale w prowincjach, w których wolno mieć dwójkę lub trójkę dzieci, kiedy już mają syna, płeć ich kolejnych dzieci nie robi im różnicy. Po drugie syna potrzebują nie dlatego, żeby uważano, iż posiada on nobilitującą płeć, lecz dlatego, że w Chinach to najstarszy syn zajmuje się rodzicami, finansuje ich i opiekuje się nimi na starość. W istocie Chińczycy potrzebują więc nie syna lecz niewolnika. Łowcy niewolników też dyskryminowali kobiety jako niezdolne do ciężkiej pracy (niewolnica była tańsza niż niewolnik, ciekawe czy te „różnice płacowe” też były wynikiem seksizmu pracodawców?: http://interia360.pl/artykul/roznice-w-zarobkach,32831). Ci którzy rozczulają się nad losem kobiet w Chinach mogą zastanowić się, czy los niewolnika też uważają za lepszy niż niewolnicy, dlatego, że właściciel eksploatował go bardziej niż ją.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW