1) W jednym z rozdziałów utworu powinno być "Związku Młodzieży Polskiej (ZMP)", a nie "Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej (ZSMP)".
2) "Polska encyklopedia humoru" to Nonsensopedia, a nie Nonsospedia.
3) Jeśli chodzi o moje inspiracje, to mogę wymienić - oprócz Pisma Świętego - utwór "Tako rzecze Zaratustra" Fryderyka Nietzschego oraz internetowe opowiadanie "Nauki Billa".
Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Biblia ubecji, czyli teczka towarzysza Zdzisława
dodano 22.03.2010
Satyryczna opowiastka o funkcjonariuszu UB, który został wystawiony do wiatru przez swoich towarzyszy.
W Warszawie Łowca nauczał i gromadził wokół siebie tłumy, które łaknęły i pragnęły słów jego. A uczeni w pismach Marksa, widząc, że [warszawianie] oddają cześć Baumfeldowi, wydali na niego wyrok śmierci. Czwartego dnia Łowca Onych, który wiedział, że zbliża się [czas] jego, zgromadził dwunastu TW w barze mlecznym, i zapowiedział im przyszłość swoją.
Gdy zaś ostatnia kolacja dobiegła końca, funkcjonariusz Łowca Onych udał się do parku miejskiego, by kontemplować ideologię swoją, zwaną marksizmem-zdzisławizmem. I rzekł do Tajnych Współpracowników: „Towarzysze, nie śpijcie, kontemplujcie razem ze mną!”. Lecz oni zasnęli, gdy tylko się oddalił, była bowiem noc i senność morzyła ich wszystkich.
O świcie [przyszli] po Zdzisława milicjanci i uczeni w pismach, a na ich czele stał towarzysz Ildefons, który go zdradził. Gdy zaś pojmali Baumfelda, zaprowadzili go przed oblicze delegata sowieckiego, Awksientija Rusłanowicza Sołowjowa, i rzekli: „Ten człowiek podburza lud!”. Natenczas delegat spojrzał na Łowcę i spytał sennym głosem: „Obywatelu, czy przybyliście do Warszawy, aby znieść pisma?”, zaś ten mu odpowiedział: „Nie na to przybyłem, by znieść pisma, lecz na to, by je wypełnić”. Spytał go Awksientij: „Czy wy [jesteście] sekretarzem partii?”. Odpowiedział mu Zdzisław: „Kadencja [moja] jeszcze nie nadeszła”.
Usłyszawszy to, delegat sowiecki umył ręce i rzekł do uczonych w pismach: „Zaprawdę, ja w nim winy nie widzę”. Oni zaś, rozgniewani łaskawością Sołowjowa, powtórzyli oskarżenie swoje: „Ten człowiek podburza lud! A wiecie, towarzyszu, że każdy sabotażysta i prowokator [winien] być ukarany śmiercią”. Natenczas Awksientij Rusłanowicz Sołowjow powiedział uczonym w pismach: „Róbta co chceta!”. Oni zaś wyprowadzili Baumfelda z budynku i kazali milicji go spałować.
Potem [zaprowadzili] go na Stare Miasto i powiesili go za nogi, i jęli czekać, aż ukorzy się przed nimi lub wyzionie ducha. A warszawianie, którzy przechodzili obok Łowcy, szydzili z niego: „Witaj, sekretarzu partii!”. Około godziny piętnastej Zdzisław Baumfeld zawołał potężnym głosem: „Towarzyszu mój, towarzyszu mój, czemuście mnie opuścili?!”, zaś słyszący te słowa milicjanci szemrali między sobą: „On Trockiego woła”.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
KOMENTARZE
| Uwagi - przypisy
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW