Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Klinika doktora Kupellweisera
dodano 10.04.2008
Jest rok 2023. Dariusz Szostak dostaje na wskutek choroby alkoholowej udaru mózgu, tym samym trafia w ręce wyspecjalizowanego do granic możliwości zespołu medycznego kliniki profesora doktora Wiktora Kupellweisera...
- Skarży się pan, nie od pierwszej osoby, to słyszę.
Leżąc na łóżku oddziałowym, traci się godność. Siostry nie zwrócą się do człowieka przez per pan, nie ma się ani nazwiska, ani imienia, komunikacja odbywa się przy użyciu formy trzecio-osobowej. Czyli nie panie Szostak, tylko
– Odwróci się! Otworzy usta! I forma pytająca – Zesrał się już?
- Może to jest podejście rutynowe do pijaków, narkomanów i pacjentów nieubezpieczonych?
Rozwodziłem się troszkę jak poradzić sobie z tym - Usra się i tak dalej. Pojąłem, że na tak sformułowane zwroty będę odpowiadać podobnie.
- Czyli jak?
Przyniesie basen! Zawoła lekarza! Wymieni cewnik!
- Prawie jak za komuny.
Od tego czasu nie ma konwenansów, siostry wyzywają mnie od chu..., A ja odpowiadam im w formie żeńskiej przez per ku...!
-Pan chyba za dużo się naczytał?
Sparaliżowaną mam lewą cześć ciała, mam problem z orientacja przestrzenno-czasową. Dają mi środki na sen, ale rozum mam trzeźwy, teraz przy, czytaniu gazety widzę fruwające litery.
- Co z tą przestrzenią?
Wszystkie miejsca stanowią jedną całość Sarnia Góra z Kamienną, Kowary z Zabobrzem.
- To normalne po udarze.
Pewnie mogło być gorzej, trzeba spytać lekarza czy może efektywnie pomóc, ale bez pieniędzy, na co można liczyć?
- Przecież ubezpieczonym rehabilitacja się należy.
Owszem przyszli złapali mnie za rękę, powykręcali w stawie barkowym, człowiek aż wył z bólu. A w około bestie. – Nie wyje ma bolec! Potem siostrzyczki mnie pionizowały i od razu chciały nauczyć chodzić, żebym nie robił do basenu czy do pampersa, ale co można zrobić podczas jednej sesji. Tyle roboty przecież, na nic nie ma czasu.
Jestem sam, leże i łykam tabletki.
- Nie przesadza pan trochę?
Każdy myśli, że zmyślam, bo w telewizji białe marsze, strajki, głodówki i ględzą, że służba zdrowia ma źle, że im się krzywda dzieje. A ja widzę paniusie wymalowane, pedikiur, manikiur, rajstopki, miniówka, jak kłócą się, która ma zmienić pacjentowi osraną pieluchę. Mis Poronnie pełną gębą!
- Powiem krótko, nie wszyscy się do tej pracy nadają!
Jednak, to praca z potrzebującymi, w której trzeba być niezłomnym w świadomym powołaniu. Nie jestem utopistą, wiem, że ludzie chcą wierzyć w bajki, a rzeczywistość, to nie telewizyjna opowieść o „Leśnej Górze”, gdzie pełne miłości siostry wciąż się uśmiechają, głaszcząc nas po głowie, łapówka, to abstrakt i panie rzadko się tam umiera, nikt nikogo nie zastrasza.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW



















