Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Kondycja polskiego kina w XXI wieku - CZĘŚĆ 2 - rok 2002
dodano 15.02.2008
Niestety rok 2002 powielał pomysły z poprzednich lat i filmy generalnie opierały się na sprawdzonych tematach i pomysłach.
W tym roku powstała także „Zemsta” Andrzeja Wajdy z doborową obsadą – w której znalazła się cała plejada polskich aktorów ( a nawet reżyser – Roman Polański). Film ciepło przyjęty zarówno przez widzów jak i krytyków – pozostawiał jednak po sobie kolejne pytania – czy potrzebna jest kolejna ekranizacja kolejnego dzieła polskiej literatury? – czy współczesny świat, Polska nie dostarczają już ważnych tematów?, czy nie powstają już dobre scenariusze i trzeba sięgać po sprawdzone rzeczy? Sądząc po wynikach oglądalności i zarobków – niestety taki sposób produkcji filmu, takie scenariusze są sprawdzone i nie zawodzą (jak w przypadku komedii – tu już zaczęły się wpadki finansowe). Także póki co trzeba sięgać po dzieła literackie…albo po biografie sławnych Polaków – jak na przykład w przypadku kolejnego mega hitu 2002 roku – a mianowicie „Chopin. Pragnienie miłości” Jerzego Antczaka. Niestety jak dla mnie opowieść zbyt powierzchowna, zbyt powściągliwa – a momentami po prostu nudna. Nie pomogły świetne kreacje Piotra Adamczyka i Danuty Stenki – film okazał się tylko przeciętny.
Na szczęście dla kinomanów ukazało się w tym roku kilka dobrych filmów. Zacznę od „Anioła w Krakowie” Artura Więceka – urocza opowieść, z prostym przesłaniem – mnie uwiodła i dała do myślenia. Niestety w kinach słupki oglądalności nie skoczyły i film nie był sukcesem kasowym – na pewno ze względu na swoją niszowość.
Innym ważnym filmem (i chyba najważniejszym) był „Edi” P.Trzaskalskiego – z bardzo mi bliską Łodzią w tle. Dzięki pięknym zdjęciom Krzysztofa Ptaka chłodne piękno wzniosło opowiadaną historię do poziomu przypowieści czy baśni, taki właśnie jest cały film: zło zostaje ukarane, poczciwość nagrodzona. Dużo tu emocji i dużo autentyzmu – brak sztuczności i infantylnego humoru – kolejna perełka w historii współczesnego kina polskiego.
Nie można zapomnieć o „Dniu Świra” w reżyserii Marka Koterskiego. Opowieść ta – to pamflet inteligenta na inteligencję, ponieważ reżyser prezentuje głównego bohatera (Miałczyńskiego – w tej roli genialny Marek Kondrat) jako niechluja, który rzadko się myje – bo oszczędza wodę; erotomana – ważna dla niego atrakcyjność fizyczna; lekomana i hipochondryka; nieżyczliwego sąsiadom potwora. Upada tutaj etos inteligenta, zawsze zobligowanego do tego, aby być życzliwym, bo jest skazany na szlachetność. Ta Świetna satyra była przebojem tego roku – wygrała na festiwalu w Gdynii, dostała złotego Orła i złotą Kaczkę ( także za główną rolę męską i scenariusz)
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW