Start
Profil
Pino quizy
pino gry
o pino
Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie

Będąc młodą konowałką cz.3

Autor: azrael
dodano 12.10.2007
Będąc młodą konowałką cz.3

co ma kasa wspólnego z biegunką...


Prorok ze mnie jakiś, czy co? Wczoraj w telewizorze siedziało stado polityków () i wałkowało temat, który z takim pietyzmem płodziłam. Zapomnieli biedni wspomnieć jednak o całej masie „pseudorolników” tzn. takich, co to mają hektar ziemi tylko po to, aby ubezpieczyć się w KRUSie i prowadzą na całego działalność handlową zbijając na swojej nieuczciwości ogromne majątki. Obok nich pleni się rzesza wspomnianych przeze mnie pracowników DPD prowadzących pod przykrywką działalność remontowo-budowlaną lub jakąkolwiek usługową (z której oczywiście nie są odprowadzane podatki). Kolejny punkt stanowią prywatne gabinety, ale wcale nie przodują tu ogólnolekarskie a stomatologiczne, ponieważ tam właśnie obraca się horrendalnymi kwotami. W ogonie dyndają „biedni” bezrobotni zaharowani na „czarno” u „uczciwych” obywateli wyświadczających im wielką przysługę pod postacią nieopodatkowanych pieniędzy. Ogólnie w Polsce wszyscy cieszą się z tego, że mogą oszukać fiskusa i niech to będzie bodaj grosz, ale warto (tak jak warto pacjentom biegać od apteki do apteki dla 10 groszy…). Surfując w sieci wielokrotnie zaglądałam na fora, w których dyskutowało się o lekarzach. Przyznam, że wypowiedzi większości internautów reprezentowały wręcz żenująco niski poziom. Podejrzewam jednak, że poglądy społeczeństwa wynikają z jednej strony z rozgoryczenia, ale też są w doskonały sposób kreowane i podsycane przez media, ponieważ wszystko spoza kręgu dziennikarstwa zdaje się wykraczać poza wszelkie normy. Nie tak dawno w jednej z kolorowych gazet przeczytałam, że pewien dziennikarz płaci swojej byłej żonie blisko 20 000 pln alimentów, co daje 240 000 rocznie (+/-) i okazuje się, że taki dochód nie budzi w nikim sprzeciwu ani nie stanowi powodu do ubliżania temu człowiekowi, który sprzedaje jedynie swoją twarz i ma przyjemny dla ucha głos, nie wyróżnia się natomiast niczym wybitnym w gruncie rzeczy na żadnym forum. Wypełnia swój doskonale płatny zawód i nie wydaje mi się, aby chciał pełnić służbę „stróża polityków” za pensję zbliżoną do mojej ani udowadniać im niekompetencji i fałszu dla idei. Dla samej idei. Bo czymże się właściwie różni taki dziennikarz od lekarza, nauczyciela, inżyniera (etc.) zwłaszcza w takim kraju jakim jest Polska? No właśnie dochodem i tym, że w kolejnej kolorowej gazecie napiszą, że piękna pani X spotkała się z piękną panią Y, a piękny pan Z był widziany z piękną panią Q w jednej z najelegantszych restauracji, gdzie wszyscy piękni zebrali się, aby wręczyć sobie nagrodę najpiękniejszej/ego AD... Jakoś nikt nie chce napisać o pięknych lekarkach i wybitnie przystojnych lekarzach, ślicznych nauczycielkach i mądrych inżynierach, a szkoda … Ale poza tym to lubią nas wszyscy dziennikarze. Jak nie ma innego tematu i w polityce pojawia się zastój, a ludzi zaczyna ogarniać marazm, nic nie pobudzi społeczeństwa do życia tak jak kolejny naciągacz, morderca i gwałciciel w białym kitlu. Powinniśmy otrzymywać tantiemy!!! Za każdy artykuł! Wracając do tematu: Czym jest 240 000 pln? Jest rocznym dochodem, jaki chciałabym móc tak samo osiągnąć bez wysiłku. Bez ciągłego napięcia, bez nieprzespanych nocy, bez świadomości, że każda z nich odbiera mi młodość, a każdy kolejny dyżur oddala mnie od dzieci i rodziny w ogóle. Kiedy osiągnę jako-taki status majątkowy? Jak zacznę kraść? Czy też wtedy, kiedy będę naśladować swoich co niektórych kolegów i wygnie mi rękę w geście przydrożnych żebraków? Teeego nie wie nikt (czy się zmartwi, czy rozerwie…)… Ograniczenia, jakie napotykają młodzi ludzie w moim fachu, płyną głównie z góry. Nikomu nie są potrzebni fachowcy. Stanowią zagrożenie dla starych. Są ich naturalnymi wrogami. Dlatego tworzą dla nas zasady zdobywania kwalifikacji niewiele mające wspólnego z medycyną. (Osobiście stałam się dużo lepszym kierowcą… niż byłam przed rozpoczęciem specjalizacji!) Po 6 latach studiów i rocznym stażu trzeba się specjalizować średnio 5-6 lat, co łącznie daje lat 13. Specjalistą się więc jest w granicach 32 roku życia, jeśli zda się egzamin. W krajach zachodnich proces zostawania specjalistą jest i krótszy i łatwiejszy i wiąże się z wymiernymi korzyściami materialnymi. W Polsce po 13 latach nie ma się nic. Trudno się więc dziwić, że w obliczu datków od chorych taka sfrustrowana i rozgoryczona postawą państwa wobec lekarzy osoba skusi się i przejdzie na czarną stronę korupcji i wsiąknie tam, ponieważ pieniądze są największym i najsilniejszym nałogiem świata. Oczywiście daleka jestem od usprawiedliwiania kogokolwiek i zdaję sobie sprawę, że pazerność poszczególnych jednostek wpływa bardzo silnie na sposób postrzegania całej grupy zawodowej. Cóż jednak można zrobić w tej sytuacji? Poza sensownymi podwyżkami naprawdę niewiele, bo niczego nie zmieni karanie ludzi, nawet jak na moment zamrą w oczekiwaniu na dalsze działania, to prędzej czy później powrócą do swojej działalności głownie z konieczności, a częściowo właśnie z powodu nałogu (i dlatego, że chorzy stracą szacunek dla ludzi, którzy się "nie cenią”). Kiedy zastanawiałam się nad kształtem i metodą naprawy naszego świata doszłam do wniosku, że powinniśmy czerpać wiedzę z cudzych doświadczeń analizując poczynania różnych krajów i ich realne osiągnięcia gospodarczo-ekonomiczne. Sama stawiam na system japoński - 70% kosztów z ubezpieczenia 30% z własnej kieszeni w chwili przekroczenia progu gabinetu lekarskiego, czy też drzwi szpitalnych. System ten dałby oprócz pieniędzy gwarancję, że lekarza nie będzie się nachodzić kilka razy w tygodniu lecz kilka razy do roku, a służby szybkiego działania jadąc do chorego byłyby pewne, że mają do czynienia z sytuacją nie cierpiącą zwłoki (a nie tak jak w przypadku chorego, który wzywał karetkę na tzw. „ból w klatce” li tylko dlatego, że skończyły mu się leki, a nie zamierzał się fatygować do ośrodka w celu ich przepisania! Jest to typowy przykład traktowania przez chorych zespołów reanimacyjnych). I nie trzeba by było określać, w jakim przypadku choremu należy się pomoc i opieka medyczna, ponieważ pacjent sam starałby się unikać zbędnych kontaktów ze służbą zdrowia… Z innej choć podobnej beczki Pewien kandydat do przyszłego rządu określił swoje status-quo w sposób miły dla ucha, choć odrobinę fałszywy w swoim brzmieniu. Otóż pan ten stwierdził, że jest (już) na tyle bogaty, że nie odczuwa potrzeby okradania kraju. Dobrze by było w to móc uwierzyć, tylko w Polsce nikt nie został w ciągu ostatnich 18 lat bardzo bogaty z czystej tylko uczciwości. Każdy ma na sumieniu mniej lub bardziej nielegalne działania, już choćby pod postacią unikania płacenia podatków, czy ubezpieczenia od zatrudnionych na czarno pracowników lub wynajdywania luk w przepisach, które pozwalały na graniczne działania. To wystarczy, aby znaleźć się w gronie szuj i złodziei, nie trzeba napadać i grabić, aby zostać podejrzanym „elementem”. W Polsce nie ma ludzi bogatych od zarania dziejów, bo tamci albo zostali wycięci w pień, albo ich deportowano lub sami się wynieśli do Izraela. Bogaci w latach 60-70 byli tylko badylarze, niektórzy rolnicy (pamiętam toyoty i berety z „antenką”) i pewna grupa lekarzy. W latach 80/90 na szczyty wspięły się tzw. „koniki”. Prawdziwy boom nastąpił dopiero, kiedy PZPR rozmyło swój majątek, a w zamian pojawili się magnaci lewicy i cichociemni-bezpartyjni… I tak z dziadów powstała warstwa panów polskiego neolitu. Skłaniam się jak widać do teorii „korporacyjno-mafijnej” obecnych przedstawicieli rządu i mimo że zaatakowali wybitnie zajadle kilka osób z mojego środowiska, chyba im wybaczę, ponieważ sama nie czuję się zagrożona, wobec czego nie muszę się bać zamknięcia (choć siedzieć w tak zacnym gronie to nie byłby wstyd, hahaha) ani nagonki skierowanej pod moim adresem. Póki co czekam cierpliwie na kolejne rozwiązania dotyczące głównie lekarzy i waham się, czy już iść na rozmowę kwalifikacyjną do ambasady szwedzkiej, czy jeszcze trochę się poociągać. Jedno jest pewne, nie chcę takiej przyszłości dla moich dzieci, jaką kroi teraźniejszość. I nie myślę tu o Bóg wie jakich luksusach. Chcę, aby miały czas na wszystko. Na odpoczynek i radość z przebywania ze swoimi rodzinami. Chcę, aby w ich życiu dominowało poczucie bezpieczeństwa, a nie strach, który towarzyszy mi od chwili ukończenia studiów z braku pewności jutra, bo co będzie, kiedy zachoruję i nie pójdę na tych swoich 15 dyżurów i nie będzie co włożyć do garnka w kolejnym miesiącu? Smutne, ale prawdziwe… I dotyczy wszystkich moich kolegów, którzy aby zapewnić rodzinom jako taki komfort życia nie śpią po nocach martwiąc się, czy będą wstanie spłacić bankom kredyty, jakie pozaciągali… O… coś mi ten humor wisielczy ostatnio wychodzi. Muszę kończyć, kolejny chory o 2.00 w nocy przypomniał sobie, że ma od tygodnia biegunkę. Darmowa taksówka nadciąga!
wróc do artykułów
 
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
Aby dodac komentarz należy się zalogować.
 
REKLAMA
 
UŻYTKOWNIK: azrael
avatar

O mnie
W serwisie od:
07.10.2007
Przyjaciół:
1
Dodaj do znajomych

 
INNE OD azrael
 
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW
21.09.2009 10:24:34
02.06.2009 19:31:08
09.06.2009 18:03:13
27.04.2009 18:23:22
 
zobacz więcej
 
Społeczność Witamy w serwisie Pino.pl. Nasz serwis to

nowoczesny portal społecznościowy

w pełni tworzony przez naszych Użytkowników. Dołącz do naszej społeczności. Poznaj świetnych ludzi, kontaktuj się z nimi, baw się rozwiązując quizy, graj w gry, twórz własne blogi, pokazuj swoje zdjęcia i video. Pino.pl to serwis społecznościowy dla wszystkich tych, którzy chcą świetnie się bawić, korzystać z wielu możliwości i poznać coś nowego. Społeczność, rozrywka, fun, ludzie i zabawa. Zarejestruj się i dołącz do nas.
Pino
Reklama
O Pino
Polityka prywatności
Pomoc
Regulamin
Blog
Reklamacje
Kontakt
Polecane strony
Darmowy hosting
Playa.PL - najlepsze gry
Filmiki
Miłość
Prezentacje