Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Precz z koalicjami
dodano 14.08.2007
Jest (teoretycznie) 281, a potrzeba 307 głosów do rozwiązania Sejmu. Te 26, a bardzo prawdopodobne że więcej (być może nawet sporo więcej), to może być problem nie do przeskoczenia. Jeżeli utknie także procedura "3 kroków", to co dalej?
Natomiast głównym argumentem przemawiającym za moją propozycją jest ten, że Sejm (ale także Rząd) zacznie działać sprawnej i efektywniej, wciąż jednak z zachowaniem kontroli stanowionego prawa przez Senat, wybierany tak jak dotychczas w proporcji do uzyskanych głosów. Ta sprawność i efektywność działania jest ostatecznie co najmniej tak samo, albo jeszcze bardziej ważna, jak reprezentatywność tego organu władzy. W podzielonym politycznie społeczeństwie i proporcjonalnie do tego podzielonym Sejmie, w którym każda partia walczy i to na przysłowiowe noże ("haki") z wszystkim pozostałymi, musi w końcu dojść do paraliżu. Oznaki tego już są, a pod koniec sierpnia, na pierwszym posiedzeniu Izby pewnie wystąpią już wyraźne objawy i może dojść do kryzysu, z którym nie będzie wiadomo co zrobić.
Także ważnym argumentem jest brak innych pomysłów na rozwiązanie tego, coraz bardziej zapętlającego się kryzysu politycznego, lub pomysły odgrzewane o wątpliwej skuteczności. Takim jest np. pomysł Romana Giertycha na Rząd bez liderów partyjnych, słusznie natychmiast wyśmiany przez dziennikarzy, ponieważ takie rządzenie komplikowałoby procesy decyzyjne Rządu, przez konieczność dodatkowych uzgodnień z na pozór odsuniętymi od władzy liderami.
Nie mają też pomysłów np. dziennikarze. Naczelny "Dziennika" Robert Krasowski w artykule w sobotnim (11 sierpnia) wydaniu gazety bardzo trafnie diagnozuje obecny kryzys, a także i to, że wybory niewiele zmienią w układzie sił w nowo wybranym Sejmie, wobec czego jedna z dwu partii PO lub PiS, która prawdopodobnie wygra wybory, znowu stanie przed problemem sformowania koalicji. Ale jako remedium proponuje powrót do przeszłości, do koalicji tych partii, sugerując, że w tym celu na skłóconych liderów obu partii powinni porządnie nacisnąć działacze drugiego partyjnego szeregu. Warto wobec tego zwrócić uwagę, że Platforma musiałaby całkowicie zmienić swoje nastawienie do sprawy, ponieważ priorytetem było dotychczas samodzielne sprawowanie władzy - dlatego też tak cierpliwie czekała na spektakularną wywrotkę PiS-u i koalicji. Kolejnym krokiem miała być bardzo ostra kampania wyborcza niszcząca PiS jako głównego konkurenta do władzy. Ewentualna powyborcza koalicja z PiS wyklucza niszczenie tego konkurenta w kampanii, które pogłębiłoby wzajemne animozje i narażało PO na zarzut hipokryzji. Natomiast delikatne potraktowanie PiS-u w kampanii zagraża Platformie nieuzyskaniem wyraźnej przewagi, jeżeli nie przewagi nad PiS-em w ogóle i być może znowu znienawidzonym drugim miejscem. To, że ten pomysł naczelnego "Dziennika" jest z gatunku pobożnych życzeń (nie piszę tego złośliwie, sam bym chciał takiej koalicji), potwierdza rekonstrukcja spotkania Tuska z prezydentem Kaczyńskiem, zamieszczona także w "Dzienniku", tuż obok tekstu red. Krasowskiego. Z rekonstrukcji tej wynika, że nie było mowy o tym, co się może zdarzyć po wyborach, o koalicji. Czyli wbrew pozorom dalej pat.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW