Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Mydełko z Pakistanu
dodano 02.08.2007
Patrząc na tytuł można odnieść wrażenie, że byłem w Pakistanie. Cóż, strasznie ciężko coś naskrobać by nie być nudnym, by nie powielać, by nie powtarzać, warto więc chyba nadać taki tytuł tekstowi o Gibraltarze
By zobaczyć małpki (które prócz wyjadania sobie pcheł, skaczą po samochodach i uwielbiają obgryzać ich wycieraczki) należy wdrapać się na wzgórze, z którego przy okazji można podziwiać wspaniały widok na niezliczoną ilość statków, stateczków i innych obiektów pływających, które zdają się gromadnie docierać z każdej strony na półwysep, jakby nie wiadomo co tam znowuż było. Trudno przecież przypuszczać, by statki zawijały tam tylko dlatego, iż ich załoga chciała koniecznie doświadczyć uczucia bycia oszukanym na kursie wymiany walut.
Ze szczytu widać również przeciwległy brzeg cieśniny, czyli krócej mówiąc Afrykę, pod warunkiem oczywiście, że ma się trochę więcej szczęścia niż autor tego tekstu i trafi się na dzień z lepszą widocznością. Bez względu na widoczność, wchodząc na wzgórze, każdy ma jednak szansę trafić na coś innego. Innego, ale tak typowego dla charakteru tego miejsca, tej esencji brytyjskości w maksymalnym stopniu koncentracji, tej pigułce, w której zdołano upchnąć cały angielski rojalizm, kult historii i arystokracji. Każdy już by pewnie chciał wiedzieć, co tam było ale zanim do tego przejdę, powiem tylko pokrótce, tytułem wprowadzenia, żeby nie przynudzać, że na Gibraltarze, na co najmniej co drugim większym skwerze znajduje się monument upamiętniający chwalebną historię brytyjskiego narodu i jego dokonania. Dokonań tych oczywiście nie będę wymieniał, zainteresowanych odsyłam do stosownych pozycji historycznych. Wróćmy teraz na górę, właściwie na wzgórze, właściwie do samego momentu wchodzenia na wzgórze gdyż tam znajdował się jeden z monumentów w moim odczuciu najzabawniejszych. W punkcie, z którego roztaczał się ładny widok i z którego można było sobie popatrzeć na Gibraltar, wmurowano elegancką tablicę, na której wyryto napis, iż w tym miejscu patrzyła sobie na Gibraltar królowa angielska wraz z księciem Edynburga w roku sześćdziesiątym –którymś dnia oczywiście też bardzo konkretnego. Doprawdy dziwne, że w swojej czci dla Elki nie odrysowano śladów jej delikatnie królewskich stópek i nie doprowadzono zaciekawionego turysty do miejsca, w którym królowa rzeczywiście zostawiła kawałek siebie. Hipokryzją byłoby przecież utrzymywać, że władcy imperiów w takie miejsca nie chodzą.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW