Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Z ministerstwa do lasu?
dodano 23.04.2007
„Ty Roman rośniesz na dwa metry w górę, Ty możesz być znajomym wiewiórek”. Nie trudno znaleźć w Internecie piosenki o podobnej treści. Można by sądzić, że wiewiórki mają po prostu znajomych na poziomie. Ale czy na pewno?
Optymiści sądzą, że rośnie zaangażowanie społeczeństwa w politykę, co być może wyeliminuje problem niskiej frekwencji wyborczej. Realiści krzyczą „Nie!”. Biorąc pod uwagę powyższą sytuację ludzie być może i będą chętniej odwiedzali lokale wyborcze, ale tylko po to, aby pod listą dodać jakiś komentarz, bądź też inny element szeroko pojętej „twórczości własnej”. Młodych piłkarzy krzyczących na boisku wcale nie interesowało dobro państwa, ale to, aby było śmiesznie. Polityka staje się śmieszna! Można by rzec „z salonów między świnie”. Mówiąc to wcale nie mam na myśli wyżej opisanych chłopców, ale błoto w jakim grzęźnie polska scena polityczna. Dzieciaki z niecierpliwością czekają na nowy i niestety irracjonalny pomysł ministerstwa. Słyszą to co mówi się w domu i na ulicy. Powtarzają to dodając przy tym coś od siebie. W ten sposób kształtuje się nam nowe społeczeństwo, krytycznie nastawione do wszystkiego, dla którego polityka sprowadza się jedynie do ” śmiechu na sali”.
Polityczni showmani
Gdy w telewizji pojawia się Andrzej Lepper, dzieciaki zasiadają przed ekranem liczniej, niż wówczas, kiedy emitowana jest wieczorynka. Pamiętam ze swojego dzieciństwa nieustanne walki o pilota, które toczyłam z rodzicami. Nie znosiłam oglądać nużących programów politycznych. Dziś rodzice nie mają takiego problemu. Politycy pojawiają się często w komercyjnych programach typu „show”. Można by dostrzec pozytywne aspekty tego zjawiska, którym jest chociażby to, że „wychodzą” oni do ludzi, nie alienują się.
Zgoda, wychodzą , ale z czym? Ze sobą! Kiedyś wizytówką polityka był jego program. Dziś słysząc "Andrzej Lepper" oczyma wyobraźni widzimy karnet na solarium lub ewentualnie owies. Politycy promują samych siebie i wychodzi im to dobrze, ale na pewno nie na dobre. O ile Andrzej Lepper jest w moim mniemaniu w pewien sposób usprawiedliwiony (z klasą łączy go bowiem chyba tylko jedna szkoła), o tyle nie potrafię zrozumieć skąd u poważnego, wykształconego człowieka „na poziomie”, jakim niewątpliwie jest Roman Giertych takie pomysły. To całe „bum” wokół jego osoby to nic innego, jak mechanizm obronny. Nawet dzieciaki wyczuwają niedorzeczność! Powtarzając słowa piosenki, którą znalazłam w Internecie „Dość tych gier, dość gier tych!”.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW